Działo się tak za sprawą stosowania nieregularnych lub dość drastycznych diet, które nie dawały zamierzonego rezultatu. W czasie wakacji między gimnazjum a liceum postanowiłam zapisać się do dietetyka, by zacząć skutecznie gubić zbędne kilogramy i w końcu osiągnąć zamierzony cel. Po niespełna trzech miesiącach diety, ćwiczeń i masy wyrzeczeń schudłam około 15 kg. Byłam z siebie dumna, co prawda nie była to jeszcze moja wymarzona waga, ale bardzo zbliżyłam się do postawionego sobie celu.
Po wakacjach zaczęłam uczęszczać do liceum. Utrzymanie wagi przychodziło mi stosunkowo łatwo, gdyż miałam czas na gotowanie i przygotowywanie zbilansowanych posiłków oraz na pilnowanie godzin jedzenia. Poza moimi ćwiczeniami w domu dodatkowo co piątek, dla zachowania optymalnej aktywności fizycznej, tata zabierał mnie i siostrę na basen.
Od razu po maturze, podjęłam swoją pierwszą pracę na pełen etat, chcąc mieć swoje pierwsze pieniądze, oraz zacząć zarabiać, by opłacić studia na prywatnej uczelni. Niestety rozpoczęcie pracy, było dla mnie tym momentem, gdzie utrzymywanie diety zeszło na drugi plan. Pracowałam dużo, i mimo że była to praca fizyczna, moja waga poszła nieco w górę. W pracy nie miałam ściśle ustalonych godzin przerwy, co nie oznaczało, że mogłam zrobić przerwę kiedy chciałam. Co dzień jadłam o innej godzinie, wyznaczonej przez lidera zmiany, co utrudniało mi utrzymanie stałych godzin posiłków. W rezultacie coraz częściej jadłam w zbyt dużym lub w zbyt małym odstępie godzin.
Pracowałam tylko na godziny popołudniowe, przez co spałam dłużej i nie zawsze miałam ochotę na przygotowywanie jedzenia do pracy, wydawało mi się to bardzo czasochłonne nawet jeśli w rezultacie zajmowało piętnaście minut. Wrzucałam więc do torebki byle co i pędziłam do pracy. Były takie dni, że nie zdążyłam sobie nic uszykować, i wtedy ratowałam się jedzeniem z supermarketu, lub z automatu z przekąskami, który stał w pracowniczej stołówce. Z końcem września rozpoczęłam zaoczne studia i mój czas wolny ograniczył się zupełnie do minimum. W tygodniu praca, w weekendy szkoła, sprawiło to, że kompletnie przestałam zwracać uwagę na to co i kiedy jem. Pogubiłam się i przez nieuporządkowane życie nieświadomie przybierałam na wadze, czując się ze sobą coraz gorzej. Tak się akurat złożyło, że w tym okresie moja najbliższa ciotka zdecydowała się przejść na dietę pudełkową, by schudnąć. Mimo tego, że nie miałam wtedy dużo pieniędzy, zainteresował mnie temat cateringu dietetycznego.
Teoria a praktyka w temacie jedzenia pudełkowego. Jak wyglądało to u mnie?
Długo się przyglądałam mojej ciotce, która była już ponad pół roku na diecie pudełkowej z dostawą i osiągała zadowalające rezultaty, bez wspomnianego wcześniej efektu jo-jo. Podczas naszych wspólnych spotkań głównym tematem był jej nowy catering dietetyczny Bielawa, ponieważ wraz z mężem, który dołączył do takiej formy żywienia, często zmieniali firmy oferujące usługi cateringu dietetycznego z dostawą. Niedługo później podjęłam decyzję, że ja również chcę spróbować z dietą pudełkową.
Ciotka dałam mi dużo wsparcia i dzięki doświadczeniu pomogła znaleźć odpowiedni dla mnie catering pudełkowy. Najważniejsze dla mnie było, bym chudła zdrowo i aby dieta była wegetariańska. Ku mojemu zdziwieniu istnieje ogromna ilość firm zajmująca się cateringiem dietetycznym z dostawą, które oferują dietę, jaką tylko się chce, nawet w 100% wegańską. Po wyborze diety miałam jednak obawy, że będę głodna i będzie ciągnęło mnie do podjadania. Nie ukrywam, że początki były trudne jak to ze wszystkim. Potrzebowałam około miesiąca, aby całkowicie przestawić się na dietę pudełkową składającą się z pięciu posiłków.
Dzięki rozpoczęciu przygody z cateringiem dietetycznym mam pewność, że jem zdrowo, że dostarczam organizmowi niezbędnych składników odżywczych, a co najważniejsze chudnę i wcale nie czuję się głodna. Zdecydowałam się na dietę pudełkową z dostawą. Jedzenie każdego wieczora przyjeżdża świeże, a menu urozmaicone, co jest na duży plus. W pracy bez problemu daję radę funkcjonować na diecie pudełkowej, pudełka są wygodne w użytkowaniu i nawet jeśli nie mam przerwy obiadowej, mogę spokojnie zjeść przy stanowisku pracy, bo pudełka wyglądają schludnie i estetycznie. Dzięki takiemu sposobowi odżywiania zmieniłam swoje nawyki żywieniowe i w dni kiedy wyjeżdżam i nie mam diety, nauczyłam się wybierać zdrowe przekąski i nie podjadać. Waga stopniowo się obniża, a ja jestem bardzo zadowolona z efektów, jakie osiągam, nie tracąc czasu na gotowanie w domu.