To trwa już kilka lat. Wcześniej z problemami w kole nr 10 mierzył się zarząd okręgowy w Lublinie. Koło już mu jednak nie podlega, bo w wakacje ubiegłego roku jego siedziba siedziba została przeniesiona do Olszewnicy, której teren jest w jurysdykcji oddziału Biała Podlaska.
Szczególnie jeden myśliwy od lat daje się we znaki zarządowi koła nr 10. Twierdzi, że jest przez zarząd dyskryminowany, bo nie tak jak powinien podszedł do wyceny szkód na kukurydzy jednego z rolników. Sprawa sprzed kilku lat, ale myśliwy jest przekonany, że to przyczyna jego obecnej sytuacji. – Powiedzieli mi zresztą, że zostałem ukarany za kukurydzę – wspomina. Od tego czasu jak twierdzi myśliwy zaczęły się jego problemy w kole. Szczególnie to odczuł przy wypisywaniu odstrzałów. – Albo ich nie dostawałem, albo dostawałem na zwierzynę, której akurat nie można było strzelać – mówi. Do tego miało dochodzić do niedopuszczania go do głosu na walnych zebraniach koła. Myśliwy zaczął więc śledzić bacznie poczynania zarządu i punktować jego działania. Skargi płynęły do okręgu PZŁ w Lublinie, któremu koło "Borki" podlegało. – W jednym z smsów dostałem informację od kolegi z komisji rewizyjnej, że nazwano mnie "sztucznym zadymiarzem" – przyznaje.
Myśliwy czekał na odpowiedzi i słał ponaglenia. We wrześniu ubiegłego roku otrzymał jednak pismo z okręgu PZŁ w Lublinie, że zgodnie z zarządzeniem nadzwyczajnego walnego zgromadzenia KŁ nr 10, jego siedziba została przeniesiona do Olszewnicy, a to obręb działania okręgu PZŁ w Białej Podlaskiej. Zarząd okręgu lubelskiego poinformował myśliwego, że tam też trafiły wszystkie jego pisma.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 21/2018
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze