Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 06:43
Reklama
Reklama

Pamiętają o malarzu ogrodów Bazylim Albiczuku

Choć Bazyli Albiczuk nigdy nie uczył się rysunku, to jego obrazy były cenione przez znawców malarstwa. Zmarłego w 1995 r. artystę od kilku lat upamiętniają podczas imprezy zwanej Wasylówka władze gminy Piszczac (powiat bialski) oraz mieszkańcy Dąbrowicy Małej, czyli wsi, w której się urodził.
Pamiętają o malarzu ogrodów Bazylim Albiczuku

Bazyli Albiczuk przyszedł na świat 31 lipca 1909 r. Od dzieciństwa przejawiał zdolności manualne. - Zauważyła je rodzina. Najpierw malował węglem drzewnym, a potem malarstwo stało się jego pasją – powiedział Łukasz Węda, dyrektor Gminnego Centrum Kultury i Sportu w Piszczacu, podczas Wasylówki zorganizowanej 9 października.

Inteligentny i ciekawy świata

Choć skończył swoją edukację na czterech klasach, to był człowiekiem inteligentnym i ciekawym świata. Interesował się bowiem archeologią, bardzo dużo czytał i kochał naturę. Ci, którzy go znali, pamiętają z jaką pasją pielęgnował swój ogród, w którym obok rzadkich roślin, nie brakowało też i takich spotykanych przed wiejskimi domami. Fascynację naturą Albiczuk przelewał na płótno, tworząc m.in. obrazy z cyklu Ogrody.

- Artysta malował naturę zimą, twierdząc, że latem jej ogromna kolorystyka mu w tym przeszkadza. Aby wszystko wiernie odtworzyć, wcześniej opisywał wygląd i barwy roślin – mówi Bożena Chazan, opiekun Izby Pamięci artysty, która działa w świetlicy wiejskiej w Dąbrowicy Małej.

Dzięki obrazom Albiczuk stał się cenionym artystą. - Niezbyt chętnie uczestniczył w wernisażach, ale jego prace, jak podają gazety, pojawiały się w wielu miastach europejskich, jak Bratysława, Stuttgart, Budapeszt, gdzie zyskiwały renomę. Krytycy byli zszokowani, że osoba z małej podlaskiej miejscowości ma taki talent – podkreśla Węda.

Podlaski Nikifor

Pan Bazyli, który zyskał miano Podlaskiego Nikifora, zmarł w 1995 r. Bardzo chciał, aby po jego śmierci w jego domu powstał Ośrodek Twórców. Tak się jednak nie stało, bo z braku spadkobierców stał się własnością gminy, która w 2006 r. go sprzedała.

Ci, którzy znali Albiczuka, wspominają go jako samotnika żyjącego we własnym świecie. - On żył z naturą, a nie z ludźmi. Był człowiekiem cichym i uwielbiał dzieci. Przez miejscowych z racji swoich zainteresowań uważany był nawet za dziwaka – mówi Edward Strzemecki, sołtys Dąbrowicy Małej.

Mirosława Wawryszuk, mieszkanka Piszczaca, dodaje. - Albiczuk żył bardzo skromnie. Mieszkał w spartańskich warunkach, lubił zajmować się swoim ogrodem i obserwować naturę. Pamiętam, jak przez lupę obserwował mrówki – opowiada.

Dłonie jak bochny chleba

Z sympatią malarza wspomina również pochodzący z Połosek Jan Lewczuk. Zawsze go intrygowało jak człowiek, który miał tak duże ręce niczym bochny chleba, tworzy tak piękne pejzaże.

Podczas Wasylówki została przypomniana biografia malarza i chętni mogli zwiedzić Izbę Pamięci oraz obejrzeć prace plastyczne uczniów, którzy pokazali swoją wizję ogrodów malowanych przez Albiczuka. Imprezę uatrakcyjniły występy zespołów: Jarzębina z Zabłocia, Kaczeńce z Czosnówki, Zespołu Pieśni i Tańca Ludowego Ziemi Piszczackiej oraz chóru Kairos. Odbył się też turniej w wyciskaniu sztangi leżąc i podnoszeniu ciężarów oraz pokaz sprzętu strażackiego.

Wasylówkę zorganizowały: sołectwo Dąbrowica Mała, gmina Piszczac, GCKiS oraz Starostwo Powiatowe w Białej Podlaskiej.

Monika Maryniuk

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama