Półtora roku temu, podczas przesłuchania w prokuraturze w sprawie o znęcanie się, Dariusz przyznaje, że pierwszy raz uderza Danutę w twarz po ślubie. Skarży się, że żona często się z nim kłóci. Tłumaczy, że "jak jest pijana to sama się przewraca". Danuta nie wykazuje zbytniego zainteresowana postępowaniem. Ostatecznie prokuraturze udaje się jednak wysyłać akt oskarżenia. W sądzie wyznaczają rozpoczęcie procesu na 19 lipca 2017 roku.
Dwa dni przed terminem rozprawy, lekarz pogotowia stwierdza nagły zgon 54-letniej Danuty. Policjanci wykonują oględziny, zabezpieczają dowody. Zmarła ma rozcięcie skóry na prawym uchu, zasinienie lewej powieki i cztery owalne zasinienia podbródka. Dariusz mówi, że żona poprzedniego dnia wróciła do domu późnym wieczorem. Miała ze sobą alkohol, który dopiła. Potem poszła spać.
W nocy nie było awantury i rękoczynów. Gdy głośnej mówiła, to ją uspokajał słownie. Pytał skąd ma wódkę, ale odburknęła, że "gówno go to obchodzi". Rano znalazł ją leżącą na podłodze. Nie dawała oznak życia, więc wezwał pogotowie. Z jej śmiercią, nie ma nic wspólnego. Ciało jedzie do Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie. Dariusz powiadamia znajomych. Przyjaciołom tłumaczy, że Dance "rozpadła się wątroba".
56–letni mieszkaniec Radzynia Podlaskiego odpowiada za zabójstwo swej żony i znęcanie się nad nią. Według prokuratury znieważał ją, groził pozbawieniem życia i bił po całym ciele. Z ustaleń śledztwa wynika, że udusił ją gołymi rękami. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzutów. Grozi mu nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 24/2018
Marcin Kozarski
Napisz komentarz
Komentarze