Chłopcy mieszkają w domu, gdzie mają do dyspozycji jeden pokój i kuchnię. Łazienki praktycznie nie ma. – Rodzice rozpoczęli rozbudowę tego domu, ale to co udało się zrobić to stan surowy. W takich warunkach, jakie teraz mają, nie mogą długo mieszkać – mówi Parchomiuk.
Chodzi przede wszystkim o to, by chłopcom pozwolono pozostać razem po śmierci rodziców. – Bardzo się boją, że najmłodszy z nich zostanie przez sąd skierowany do jakiejś placówki – mówi sołtys Jurek. Mieszkańcy Jurek nie czekają na decyzję sądu w kwestii losu braci. Pracodawca ich matki zadeklarował, że będzie nadzorował kontynuację rozbudowy domu. – We wsi zawiązał się komitet, który już zarejestrowaliśmy. Zbieramy pieniądze na tę rozbudowę. Niedługo powinniśmy już mieć numer konta, na które wpłaty będzie można wykonywać bez odwiedzania nas osobiście. Na razie hojnością wykazali się mieszkańcy. Nie było żadnych dyskusji, wszyscy wsparli chłopców – mówi Maria Parchomiuk.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 31/2018
Napisz komentarz
Komentarze