Trzej nastolatkowie po tym jak ich rodzice umarli, zostali sami. Dom w którym mieszkają był w trakcie rozbudowy. Do dyspozycji mają tak naprawdę jedno pomieszczenie i kuchnię. – Rodzice rozpoczęli rozbudowę tego domu, ale to co udało się zrobić to stan surowy. W takich warunkach, jakie teraz mają, nie mogą długo mieszkać – mówi Maria Parchomiuk, sołtys Jurek.
Mieszkańcy wsi zarejestrowali więc stowarzyszenie "Pomocna dłoń". Nazwa odzwierciedla to, czego się podjęli, gdy zmarła mama chłopców i bracia pozostali sami. – Chcemy, by wszyscy trzej zostali w domu rodzinnym, razem. Mamy nadzieję, ze sąd nie rozdzieli chłopców – mówi sołtys. Wieś postawiła sobie za priorytet zadbać o to, by nikt z urzędników nie miał argumentów socjalnych do tego, że z domu trzeba zabrać najmłodszego, 14-letniego chłopca.
Mieszkańcy postanowili nie szczędzić finansowego wsparcia. Dobudowa części domu, w którym mieszkają bracia stanęła na zalanym stropie, Nie ma dachy, nie ma instalacji elektrycznej, hydrauliki, okien. – Mamy we wsi ponad 40 numerów, a zebraliśmy 5 tys. zł. Było tak, ze jak w domu mieszkają dziadkowie, rodzice i dorosłe dzieci, to każdy od siebie złożył datek – mówi sołtys.
Mieszkańcy Jurek liczą, że na początek potrzeba będzie 50 tys. zł., by rozpoczętą budowę zamknąć pod dachem. Datki na wsparcie rozpoczętej budowy domu braci można wpłacać na następujący adres: Stowarzyszenie „Pomocna dłoń” z siedzibą w Jurkach, 21-302 Kąkolewnica nr 67 9206 0009 4201 7486 2000 0010 Bank Spółdzielczy w Trzebieszowie o. Kąkolewnica
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 33/2018
Napisz komentarz
Komentarze