Przypomnijmy, 2 sierpnia na pomniku prezydenckiej pary na pl. Wojska Polskiego zawisł baner z napisem "konstytucja". Na podstawie zabezpieczonych nagrań z monitoringu miejskiego wytypowano podejrzanych. Tego samego dnia policja weszła do domu Stanisława Dembowskiego, członka KOD. Przeszukano jego mieszkanie, zatrzymano telefon komórkowy i aparat fotograficzny, a podejrzanego zabrano na komisariat celem przesłuchania. Dembowski złożył na zatrzymanie zażalenie do sądu. Ten 17 sierpnia uznał, że zatrzymanie było legalne, gdyż dokonali go policjanci, było też prawidłowe, gdyż zachowano procedury. Samo zatrzymanie Dembowskiego nie było już jednak zasadne. Dlaczego? Sąd uznał, że zabrakło przesłanek do zastosowania tego typu środka przymusu.
Stanisław Dembowski twierdzi, że nigdzie nie uciekał, nie ukrywał się i na pewno pojawiłby się komendzie, gdyby policja wysłała mu wezwanie. Tak zresztą zrobił jego kolega, Ryszard Filipiuk, który również usłyszał zarzut znieważenia pomnika, gdyż miał towarzyszyć Dembowskiemu podczas całej akcji. Policjanci, którzy weszli do domu Filipiuka w piątek 3 sierpnia, nie zastali go w domu, ale przeszukali mieszkanie i wezwali mężczyznę do stawienia się w komendzie 4 sierpnia. – Oczywiście stawiłem się na przesłuchanie – mówił tuż przed wejściem do siedziby KMP w Białej Podlaskiej Filipiuk.
Napisz komentarz
Komentarze