Przypomnijmy, że proces ruszył w grudniu 2017 r. Prokuratura oskarżała Andrzeja P. o umyślne narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W sierpniu ubiegłego roku dziewczynka wpadła do usytuowanej na parkingu kąpieliska w Chotyłowie studzienki kanalizacyjnej. Otwór do niej zabezpieczony był tylko oponą. Dziecko spędziło w szpitalu 6 dni, z zachłystowym zapaleniem płuc, później leczone było w przychodni. Do dziś boi się wody, unika czesania włosów.
Prokuratur i pełnomocnik matki dziecka chcieli dla oskarżonego roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 700 złotych grzywny, przeproszenia pokrzywdzonej w prasie oraz orzeczenia zadośćuczynienia w wysokości 80 tys. zł. - Wspólnie z prokuraturą zwracaliśmy uwagę, że skoro przez dwa lata otwór był prowizorycznie zabezpieczany, to oskarżony zdawał sobie sprawę z tego faktu, więc w grę mogła wchodzić przynajmniej wina ewentualna. Niestety, sąd drugiej instancji, nie podzielił tych argumentów – informuje pełnomocnik matki dziewczynki mecenas Przemysław Bałut.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 34/2018
Napisz komentarz
Komentarze