Na jednym z forów społecznościowych spór o to, kto kupuje wyprawkę, rozgorzał, gdy okazało się, że w każdym przedszkolu sytuacja wygląda inaczej. – Przed rozpoczęciem roku szkolnego otrzymaliśmy listę artykułów papierniczych, książek i przyborów higienicznych, a po 1 września poinformowano nas, że musimy jeszcze złożyć się na resztę rzeczy – pisze jedna z internautek. – Dlaczego w niektórych przedszkolach samorządowych wyprawkę finansuje placówka? – pyta.
W każdym przedszkolu inaczej
– W przedszkolu, do którego uczęszcza nasze dziecko, nie ma żadnej składki i nic nie kupujemy oprócz szczoteczki, pasty i chusteczek higienicznych – wyjaśnia mama malucha bialskiego przedszkola nr 7. – A nasze wydatki wyglądają tak: 250 zł plus ubezpieczenie plus chusteczki mokre, suche serwetki, ręczniki papierowe, pasty, szczotka, komitet... dużo tego. A niby to samo miasto – odpowiada rodzic z placówki nr 13. Mama wychowanka z placówki nr 11 zaś dopowiada: – Żadnych składek. Tylko podręczniki, ubezpieczenie, szczoteczka pasta i ręcznik. Resztę zapewnia przedszkole (kredki, farby, plastelina itp.). Inna komentuje sytuację tak: – MEN w zeszłym roku już ogłosił, że pieniądze na wyprawki ma dać samorząd (bo jest to jego obowiązek). Dofinansowanie dotyczy wszystkich przedszkoli państwowych. Z tego co wiem, to ma być kwota 20 zł na dziecko. Panie mogą poszaleć z kreatywnością na zajęciach plastycznych za taką kwotę przez cały rok, więc niech się państwo nie dziwią, że proszą o dopłatę rodziców.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 41
Napisz komentarz
Komentarze