Budynek przy ul. Zamkowej 2 w finale zostanie rozebrany. Tak naprawdę nigdy nie powinien był funkcjonować w sąsiedztwie pałacu, w ścisłej strefie konserwatorskiej. Drażnił konserwatorskie służby, które latami wnosiły o jego usunięcie, ale jego położenie stanowiło też kłopot dla administratora. Zakład Gospodarki Lokalowej, z uwagi na bliskość pałacu, nie mógł wykonywać na budynku wszystkich potrzebnych prac remontowych.
Jak mówi Jan Maraśkiewicz, kierownik bialskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie, budynek nie jest żadnym elementem pałacowym. – Został postawiony, o ile się nie mylę w latach 60-tych ubiegłego wieku. Była to budowla tymczasowa, na potrzeby pracowników budowlanych, którzy wykonywali jakieś roboty przy pałacu. Po zakończeniu prac baraku nie rozebrano, a miasto szybko znalazło dla niego nowe przeznaczenie – mówi Jan Maraśkiewicz.
Okazało się, że w kolejnych latach robotniczy barak był wzmacniany, obudowywany i ulepszany dla potrzeb m.in.. przedszkola czy lokali mieszkalnych. – To były takie czasy, że nikt nie pytał konserwatora czy może taki budynek w pobliżu pałacu utrzymywać, lub go ulepszać. Poprawiano więc dach, wymieniano okna, ulepszano elewację. Wszystko zapewne z myślą o poprawieniu warunków lokatorom. W naszych dokumentach dotyczących tego terenu nie ma jednak śladu, by miasto kiedykolwiek występowało o zgodę na jakiekolwiek prace, konserwator nie wydawał też nigdy żadnych pozwoleń w tym zakresie. Dla nas ten budynek to po prostu zabudowa tymczasowa, której dawno nie powinno już tam być – mówi Jan Maraśkiewicz.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 10
Napisz komentarz
Komentarze