Ogólnopolskie Stowarzyszenie Przewoźników ma za zadanie obronę interesów polskich przewoźników transportu samochodowego. - Zajmujemy się udzielaniem pomocy i informacji zrzeszonym członkom w sprawach związanych z prowadzeniem międzynarodowego i krajowego transportu drogowego, spedycji i turystyki oraz współpracą w tej dziedzinie z właściwymi organami państwowymi, samorządowymi i zainteresowanymi organizacjami - tłumaczy Sławomir Kostian, wiceprezes zarządu stowarzyszenia.
OSP zostało zarejestrowane 27 czerwca 2000 roku, już kilka miesięcy później Minister Transportu i Gospodarki Morskiej Krzysztof Tchórzewski upoważnił stowarzyszenie do wydawania zezwoleń zagranicznych na jednorazowe przewozy rzeczy oraz do pobierania za nie opłat. Już wtedy stowarzyszenie liczyło 64 członków. Dziś jest ich blisko pięciuset. - Pierwotnie stowarzyszenie powstało z potrzeby obrony i wspierania firm przewozowych. Bardzo szybko okazało się, że jesteśmy potrzebni jako partner organów państwowych. W wielu sprawach istotnych dla przewoźników wyrażamy swoje stanowisko bądź opinie, które są później wykorzystywane w prowadzeniu polityki transportowej - mówi Jarosław Jakoniuk, pierwszy i jak dotąd jedyny prezes stowarzyszenia, który pełni tę funkcję od 20 lat.
W wielu sytuacjach, przy trzeba przyznać, ogromnej konsolidacji członków stowarzyszenie sięgało po drastyczne metody działania. Broniąc interesów polskich przewoźników uczestniczy w protestach, jakie odbywają się przed ambasadami Niemiec i Francji, gdzie protestuje przeciwko łamaniu podstaw prawnych Unii Europejskiej, ograniczaniu swobody przepływu usług i kapitału oraz kontrowersyjnym przepisom wewnętrznym wprowadzanych przez te państwa. 5 grudnia 2008 roku odbył się głośny protest na granicy. Na kartach historii OSP zapisał się także strajk w Koroszczynie, gdzie 23 marca 2015 roku setki pojazdów zablokowały przejście graniczne - Te działania to ostateczność ale nie boimy się ich stosować w obronie interesów przewoźników - tłumaczy Jakoniuk. Unia Europejska forsuje obecnie niekorzystne dla polskich przewoźników przepisy określane jako "pakiet mobilności". Z drugiej strony, na wschodzie, Rosja ogranicza możliwości przewozowe polskich firm stosując niekonwencjonalne metody nadzoru i kontroli, często kończące się przykrymi zdarzeniami. - Każdy z nas jest uczestnikiem tej nieustającej wojny o międzynarodowy transport drogowy. Rynek jest coraz trudniejszy i wymaga bardzo intensywnej pracy organizatorskiej. Nasze dotychczasowe sukcesy na tym polu budzą zazdrość przewoźników innych państw. Walka o transport trwać będzie nadal, ważne żebyśmy swoją pozycję, tak trudno osiągniętą, utrzymali - mówi Marcin Potapczuk, współwłaściciel PDP Logistics z Białej Podlaskiej, członek stowarzyszenia.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 15 października
Napisz komentarz
Komentarze