Od tego roku z zasad segregowania odpadów znika pojęcie śmieci niesegregowanych. Każdy musi śmieci przed wyrzuceniem pogrupować na odpowiednie partie. Za unikanie tego obowiązku samorządy naliczają kary, do 4-krotności kwoty ustalonej za odpady segregowane. Tak nakazuje nowa ustawa o utrzymaniu porządku i czystości w gminach.
Do końca ubiegłego roku radzynianie płacili 12 zł/os. miesięcznie w przypadku segregowania śmieci i 24 zł/os. gdy śmieci nie były segregowane. Od stycznia kwoty za odbiór odpadów się zmieniają. Ci, którzy segregują zapłacą 20 zł/os. miesięcznie, a ci, którzy od tego obowiązku się uchylają, zapłacą czterokrotność pierwszej kwoty, czyli 80 zł/os. Podwyżki z pewnością odbiją się na kondycji portfeli mieszkańców. Radni nad projektem uchwały, który procedowali 29 listopada ubiegłego roku, dyskutowali długo. O dziwo nie spierali się w kwestii wysokości proponowanych opłat. Jedyną ulgę zaproponował wówczas radny Mariusz Szczygieł, który chciał, by opłata 20 zł/os. dotyczyła do trzech osób w rodzinie. Od kolejnych pobierana stawka wyniosłaby 17 zł. Propozycja nie znalazła jednak na tyle uznania wśród radnych, by pochylić się nad nią w dyskusji. Wniosek został poddany pod głosowanie i nie przeszedł.
Temat opłat budzi jednak emocje. Burmistrz Jerzy Rębek na ostatniej w 2019 roku sesji rady miasta postanowił więc dokładnie wytłumaczyć mieszkańcom, czemu od stycznia przyjdzie im płać za śmieci 8 zł więcej miesięcznie od jednej osoby w gospodarstwie domowym i drżeć (szczególnie jeśli mieszkają w blokach), o to czy ktoś nie zanieczyści frakcji skazując ich na drakońskie opłaty 80 zł od osoby. – Przyszłoroczny koszt zagospodarowania odpadów komunalnych z miasta wyniesie szacunkowo 3 mln 206 tys. zł. Ustalając kwotę za odbiór odpadów segregowanych na poziomie 20 zł od osoby, uzyskamy kwotę roczną na poziomie 3 mln 32 tys. zł, czyli prawie tyle, ile szacujemy, że wyniesie koszt zagospodarowania odpadów od mieszkańców. Miasto, czyli samorząd, nie ma prawa dokładać za zagospodarowanie śmieci. Nawet gdyby mogło to robić, to nie mamy w budżecie na to pieniędzy – mówi wprost burmistrz.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 7 stycznia
Napisz komentarz
Komentarze