Przypomnijmy, że akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie został skierowany rok temu. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Nie wiadomo zatem, jakie tam składał wyjaśnienia. 33-latkowi za popełnioną zbrodnię groziła kara 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Sąd w Lublinie oznajmił jednak, że wziął pod uwagę traumatyczne przeżycia z przeszłości oskarżonego oraz jego postawę po dokonaniu zbrodni, dlatego wymierzył mu karę 10 lat pozbawienia wolności. Na jej poczet zaliczono mu pobyt w areszcie, w którym znajdował się od kwietnia 2018 roku. Wyrok nie jest prawomocny. I już wiadomo, że to nie koniec sprawy. Jak ustaliliśmy prowadząca śledztwo prokuratura będzie bowiem domagać się wyższej kary dla oskarżonego. - Wystąpiliśmy o uzasadnienie i złożymy apelację – mówi Jolanta Sołoducha, prokurator rejonowa we Włodawie. Do makabrycznej zbrodni doszło 4 kwietnia w Zienkach w gminie Sosnowica. Mężczyzna najpierw pobił swojego ojca, a potem leżącemu na łóżku zadał kilkanaście ciosów nożem, zamknął drzwi i poszedł. Gdy dotarł do Jamnik w gminie Urszulin, wszedł do pierwszego lepszego domu i powiedział domownikom, że chyba zabił swojego ojca.
Zdezorientowani gospodarze początkowo nie wiedzieli, co mają zrobić. Obawiali się o własne życie. Po chwili zadzwonili na komisariat. Funkcjonariusze z Urszulina zatrzymali 30-letniego wówczas mężczyznę i zawiadomili parczewską komendę o podejrzeniu zabójstwa. Policjanci znaleźli w domu młodego mężczyzny zmasakrowane zwłoki jego ojca. Wszędzie było pełno krwi. Sekcji zwłok wykazała, że jeden cios został zadany prosto w serce i był śmiertelny. 33-latek mieszkał w Lublinie. Czasami odwiedzał samotnie mieszkającego 55-letniego ojca. Przed zabójstwem spędził w Zienkach kilka dni.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 10 marca
Napisz komentarz
Komentarze