Wrócił pan do gry w AZS AWF w zakończonym przedwcześnie ostatnim sezonie i dawał pan sobie radę z młodszymi rywalami. Są chyba powody do satysfakcji.
- Tak, wróciłem po rocznej przerwie, która nie była spowodowana jakimiś zdrowotnymi aspektami, tylko wpłynęły na to inne rzeczy. I cieszę się, że wróciłem do gry i mogłem się jeszcze przydać drużynie. Była też okazja, żeby pokazać, że wiek nie określa jednak zawodnika aż tak bardzo. Czy inni mogli się ode mnie uczyć? Nie mnie to oceniać. Można podpowiedzieć coś na boisku, zwłaszcza gdy w meczu trwa do końca walka bramka za bramkę. Wtedy ważna jest głowa, przydaje się doświadczenie.
Ostatni sezon w pierwszej lidze zakończyliście na piątym miejscu w tabeli grupy C. Niżej niż chcieliby pewnie wszyscy w Białej Podlaskiej.
- Tak, nie taki był nasz plan. Do grudnia szło nam dobrze, ale potem te ciężkie, przegrane mecze z Przemyślem i Legionowem miały duże znaczenie. Później słabo zaczęliśmy nową rundę, przyszły kolejne porażki. Można przypominać o kontuzjach w naszym zespole, które nas trapiły, ale każdy zespół ma swoje problemy. To my zawaliliśmy.
Zostaje pan w bialskim zespole na kolejny sezon?
- Jeśli w AZS AWF będą nadal mnie widzieli, to chętnie pomogę drużynie.
Więcej w najnowszym, papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia.
Napisz komentarz
Komentarze