7 kwietnia w urzędzie gminy rozdzwoniły się telefony. Mieszkańcy Mostów i Nowych Mostów alarmowali, że coś niepokojącego dzieje się z wodą w gminnym ujęciu. Śmierdzi tak mocno, że nie nadaje się do spożycia. Skargi odebrali również pracownicy Zakładu Usług Komunalnych w Parczewie, który administruje sieć. - Na ujęciu wody doszło do awarii sprężarki. Pracownicy zakładu byli przekonani, że wskutek tego nastąpił spadek napięcia, a ciśnienie w tym czasie zaciągnęło trochę manganu do sieci wodociągowej – relacjonuje wójt Monika Mackiewicz-Drąg.
Szybko jednak ta wersja upadła, bo woda śmierdziała tak mocno, że skażenia jej raczej nie spowodował mangan. Sanepid zamknął ujęcie. Zakazał mieszkańcom tych dwóch wsi picia wody nawet po przegotowaniu. Zabronił też używania jej do mycia oraz kąpieli. Jedynie w ubikacji można było ją spuszczać. Okazało się, że ciecz została skażona środkami chemicznymi służącymi do ochrony roślin. Sprawą zajęli się policjanci z parczewskiej komendy. Ustalili, że woda w ujęciu została skażona dzień wcześniej, około godziny 18, na przyłączu jednej z prywatnych posesji. W jaki sposób trująca substancja dostała się do wodociągu? Mieszkańcy wsi twierdzą, że osoba napełniająca zbiornik prawdopodobnie włożyła do opryskiwacza przewód, którym pompowała wodę. W trakcie tej czynności mogło dojść do spadku napięcia, w skutek czego woda w przewodzie się cofnęła i doszło do zassania wody ze zbiornika opryskiwacza, do którego wlany był już środek chemiczny.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 21 kwietnia
Napisz komentarz
Komentarze