Bialczanka wyjaśnia, że wraz z narzeczonym chcieli przełożyć ślub na późniejszy termin, ale na sobotę, jednak okazało się to niemożliwe. – Dowiedzieliśmy się, że ślub w sobotę może się odbyć, ale dopiero za dwa lata. Wtedy są wolne weekendy w sali weselnej. Dlatego wybraliśmy piątek. Jednak, zgranie wizażystki, kamerzysty, fotografa, zespołu i florystyki oraz kucharza jest nie lada wyzwaniem – mówi Agnieszka.
Dodaje też, że konieczne jest też zmienienie zaproszeń, podziękowań dla gości i rodziców oraz daty wygrawerowanej na obrączkach. – Na razie goście reagują pozytywnie na zmianę terminu. Jeszcze nie słyszeliśmy negatywnych komentarzy z powodu wyboru piątku – zaznacza narzeczona. Dodaje też, że poziom stresu związany ze zmianą terminu sięga zenitu. – Nadal czujemy strach, czy ceremonia będzie się mogła odbyć w sierpniu. Myślę, że najgorsza jest ta ciągła niepewność, także ta finansowa. Zarabiamy mniej, a wydatki się zwiększają – przyznaje bialczanka.
Patrycja Pachulec jest florystyką i animatorką zabaw na weselach. Zaznacza, że jeżeli pary zmieniają termin ślubu, to przenoszą ceremonię właśnie na piątki. Jednak, podkreśla, iż wiele osób rezygnuje z organizacji uroczystości. W obawie, o to, że nie wiedzą kiedy zakończy się okres kwarantanny. - Nie chcą ryzykować znów kolejnym stresem, stratą pieniędzy i rozczarowaniem – wyjaśnia Patrycja Pachulec. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 28 kwietnia
Napisz komentarz
Komentarze