Ludwik Maciąg to nie tylko wybitny malarz, ale także żołnierz oddziału partyzanckiego dowodzonego przez majora Stefana Wyrzykowskiego, pseudonim „Zenon”. Po demobilizacji oddziału, musiał ukrywać się przed NKWD. Trafił do stadniny koni w Janowie Podlaskim, gdzie dostał pracę leśniczego i masztalerza. To dlatego właśnie w sali konferencyjnej janowskiej stadniny zawisła tablica upamiętniająca wybitnego artystę.
Inicjatorem przedsięwzięcia jest Fundacja Kręgi Sztuki.
– W związku z tym, że Janów Podlaski i konie arabskie były zawsze bliskie sercu Ludwika Maciąga, postanowiliśmy upamiętnić go właśnie tutaj. Ludwik był nie tylko wspaniałym artystą, ale przede wszystkim wielkim człowiekiem. Przyjaźniliśmy się i spotykaliśmy niemal do ostatnich chwil jego życia. Jesteśmy bardzo wdzięczni, że dzięki uprzejmości dyrekcji stadniny, mogliśmy uczcić tę postać w taki sposób – wyjaśnia Wojciech Majewski, prezes Fundacji Kręgi Sztuki.
Organizacja od 10 lat promuje na całym świecie polską kulturę i sztukę, jest organizatorem m.in. Festiwalu Kręgi Sztuki w Chinach. Gospodarzem wydarzenia był prezes SK Janów Podlaski, Marek Gawlik. – To dla nas wielkie wyróżnienie. Ludwik Maciąg to wybitny artysta, który związany był z naszą stadniną i upodobał sobie te okolice. Gmina ma mural, który wita gości, przyjeżdżających do Janowa. Często pytają o niego goście i turyści z zagranicy, co przedstawia, z kim jest związany. Dopytują o profesora Ludwika Maciąga. Cieszymy się, że i stadnina będzie teraz miała tablicę, przypominającą o tej wielkiej postaci – mówi szef janowskiej stadniny.
Wśród osób uczestniczących w wydarzeniu był wieloletni przyjaciel profesora Maciąga, Emir Chalecki.
– Spotkaliśmy się pierwszy raz w domu Maćka Falkiewicza. To spotkanie przerodziło się w przyjaźń, profesor był później bardzo często gościem w domu moim i żony, zdarzało się, że i malował z naszych okien. Był to człowiek, który łączył ludzi, my jako jego uczniowie byliśmy gotowi zebrać się w każdej chwili, by spotkać się z Ludwikiem, pojechać na wystawę, warsztat. Mamy wiele wspólnych wspomnień. Odcisnął na każdym z nas swoje piętno. Teraz, gdy już nie ma go z nami, nie spotykamy się tak często – opowiada przyjaciel profesora.
(...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 1 września
Napisz komentarz
Komentarze