- Ogień spowodował znaczne straty, spalona została stodoła, drewutnia oraz maszyny rolnicze: przyczepy, wozy konne, a także materiały budowlane i pasza dla zwierząt, w tym ok. 800 kg jęczmienia, 65 bel siana, 150 bel słomy. Rodzina straciła też materiał opałowy na zimę. Z pożarem walczyło kilka zastępów straży pożarnej oraz mieszkańcy Lipnicy. Na szczęście ogień nie zdążył zająć domu ani sąsiednich budynków. Rodzina z dwójką dzieci ma dach nad głową, ale odbudowa strat powstałych w następstwie pożaru zajmie wiele czasu, energii, a przede wszystkim pieniędzy – czytamy na stronie zrzutka.pl, gdzie akcję pomocy zorganizowali pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rokitnie.
Adam Nieścioruk pożar zauważył w niedzielę ok. godz. 9. 40. - Wyszedłem z mieszkania i udałem się do stodoły. Teraz nie pamiętam dlaczego. Kiedy otworzyłem drzwi uderzyła w moją stronę fala ognia. Pożar już był bardzo duży. Pobiegłem do domu powiadomić żonę, żeby dzwoniła po straż pożarną. Sam postanowiłem wyprowadzić ciągnik, co udało mi się zrobić. Z powodu dużej temperatury w pomieszczeniu, doznałem poważnego poparzenia pleców i ud, gdy skóra dotknęła rozgrzanego siedziska maszyny. Chciałem też z synem uratować przyczepę, ale nie było już na to szans – relacjonuje Adam Nieścioruk. Dodaje, że nie wszystko dokładnie pamięta, gdyż był wtedy bardzo zestresowany i musiał działać bardzo szybko. - Szczególnie zależało mi na uratowaniu zwierząt, gdyż hoduję bydło i konie. Z tego powodu polewałem oborę wodą. Są w niej drewniane drzwi, które szybko się mogły zapalić. Po chwili dołączyli do mnie mieszkańcy Lipnicy, a następnie straż pożarna. Na szczęście zwierzęta udało się ocalić. Obawiałem się, że klacz, która akurat jest źrebna poroni, ale tak się nie stało - stwierdza. Przyznaje, że wraz z żoną utrzymywali rodzinę głównie z prowadzenia gospodarki rolnej. - Niestety, nic nie było ubezpieczone – mówi łamiącym się głosem. Zaznacza, że jest wdzięczny za okazaną pomoc. - Sąsiedzi przyszli też pomóc posprzątać i dokończyli usuwanie gruzu w sobotę - dodaje. Aneta i Adam Nieścioruk mają dwójkę dzieci na utrzymaniu, syna w ósmej klasie szkoły podstawowej i córkę w szóstej klasie. - Dzięki Bogu nie spalił się nam dom ani bydło – na koniec podkreśla Adam Nieścioruk.
Organizują pomoc
Dyżurny Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej informuje, że w akcji gaszenia pożaru w Lipnicy wzięło udział pięć zastępów OSP i jeden zastęp OSP spoza krajowego systemu. – Po przybyciu stwierdziliśmy, iż pali się stodoła murowana i przyległe do niej przymurówki wykonane z drewna. W chwili przybycia jednostek dwa budynki były całkowicie objęte ogniem. Działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i skierowaniu wody na budynki. Przybył też zespól ratownictwa medycznego, który udzielił pomocy poparzonemu gospodarzowi. W czasie działań jeden z ratowników OSP źle się poczuł na skutek zadymienia, więc podano mu tlen – głosi treść meldunku.
Jak wyjaśnia kierownik GOPS w Rokitnie, Katarzyna Pietraszkiewicz, na rzecz pokrzywdzonych zostały już przekazane pieniądze z zasiłku celowego. – To fundusze na zakup materiałów budowlanych. Sołtysi zadeklarowali się też, że zrobią zbiórkę na rzecz rodziny Nieścioruków w wśród mieszkańców. Zorganizowaliśmy zbiórkę na stronie zrzutka.pl. Dzieci otrzymają również zasiłki szkolne – mówi kierownik GOPS. - Z pewnością dla pogorzelców jest to trudna sytuacja, gdyż nie mają ubezpieczenia – przyznaje Katarzyna Pietraszkiewicz. Podkreśla, że Państwowa Straż Pożarna i OSP przeprowadziła sprawną akcję gaszenia pożaru.
Rodzinie Nieścioruków można pomoc wpłacając pieniądze za pomocą strony internetowej https://zrzutka.pl. Akcja ma tytuł: Pomoc rodzinie po pożarze w Lipnicy!
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 29 września
Napisz komentarz
Komentarze