O tym, dlaczego lider Lubelszczyzny w ruchu Hołowni zrezygnował ze swojej funkcji, czy w ruchu społecznym potrzebni są politycy i czy stowarzyszenie Polska 2050 będzie przechowalnią polityków z PO, z Jakubem Jakubowskim rozmawia Justyna Lesiuk-Klujewska.
Czy ruchowi, taki jak Szymona Hołowni, potrzebni są politycy dużego kalibru?
Myślę, że tak. Niewątpliwie wzmocnią struktury ruchu. Potrzebujemy koła parlamentarnego, tak żeby jako ruch był słyszalny. To, że przystępuje do nas kolejna parlamentarzystka, nie jest dla mnie zaskoczeniem. Jest zrozumiałe i wiem, że dla ruchu jest to potrzebne. Uważam jednak, że takie transfery powinny być konsultowane z liderami wojewódzkimi. Tempo, w jakim budujemy ten ruch jest mordercze, przynosi fajne efekty, ale trzeba dbać o tych, którzy są w tym ruchu najdłużej, o tych, którzy są zmęczeni i wrażliwi na turbulencje.
Pan działa w ruchu Hołowni od roku?
Właściwie od samego początku. Szymon ogłosił start w wyborach prezydenckich 8 grudnia, a ja zapisałem się do jego ekipy 14 grudnia. W czasie kampanii zajmowałem się m.in. reklamą zewnętrzną na Lubelszczyźnie. W naszym zespole było około setki wolontariuszy, którzy byli w kampanię bardzo zaangażowani. Po wakacjach Szymon zaproponował mi zostanie liderem województwa lubelskiego i dalsze kształtowanie ruchu. Traktowałem to bardzo odpowiedzialnie. Mimo że przez cały ten czas pracujemy bez wynagrodzenia, czyli jako wolontariusze, udało nam się zbudować zgrany zespół ludzi. Oni wierzą w to, że to jest oddolny obywatelski ruch, który musi zmienić ten kraj i będą na rzecz tej zmiany dalej pracować. Ja zresztą też, ale już nie jako lider czy członek zarządu, a szeregowy członek stowarzyszenia i ruchu. (...)
Cały wywiad przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 26 stycznia
Napisz komentarz
Komentarze