60 proc. mniej na intensywną terapię noworodków, 50 proc. mniej na chirurgię niemowląt, 30 proc. mniej na ciężką patologię noworodków. Takie zmiany w taryfach dla szpitali przygotowała współpracująca z Ministerstwem Zdrowia Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Wprawdzie minister zdrowia mówi, że to tylko "robocza wersja wycen neonatologicznych" – bo Agencja otrzymała ze szpitali za mało danych – ale ekspertów i rodziców wcześniaków zapewnienia te nie uspokajają. A duże placówki medyczne już szacują, że takie cięcia mogłyby oznaczać idące w miliony złotych zmniejszenie funduszy na funkcjonowanie oddziałów zajmujących się opieką i leczeniem noworodków.
Zmiany nie wejdą w życie?
Dyrekcja bialskiego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego póki co na temat ewentualnych zmian i ich przełożenia na pracę oddziału neonatologii nie chce dywagować. – Osobiście jestem przekonany, że żadne zmiany związane z obniżeniem wartości świadczeń neonatologicznych nie wejdą w życie. W związku z tym nie należy mówić o ich wpływie na funkcjonowanie oddziału – mówi dyrektor Dariusz Oleński.
O tym, że jakiekolwiek próby reformy finansowania świadczeń neonatologicznych mogłyby niebezpiecznie obniżyć jakość pracy wszystkich oddziałów noworodkowych, z niepokojem mówi Riad Haidar, ordynator oddziału neonatologii bialskiego WSzS i wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Lubelskiego.
– Żaden pieniądz nie może być ważniejszy niż ratowanie życia dziecka. Niewątpliwie pieniądze stanowią istotną pomoc w tym procesie. Lekarze muszą przecież dysponować odpowiednim sprzętem, lekarstwami i wyposażeniem. Na wojnie – bo my, neonatolodzy, codziennie idziemy na wojnę o życie tych maluchów – bez dobrego uzbrojenia nawet najlepsza armia niestety przegra z hołotą. I jeżeli lekarze nie będą mieli spełnionych tych warunków, pomimo szczerych chęci i najdoskonalszej wiedzy oraz umiejętności praktycznych, niestety nie będą w stanie zdziałać cudów – uważa Haidar.
Kobiety będą bały się zajść w ciążę
Bo jak, jeżeli nie cudem, można nazwać to, czego na swoich oddziałach niemalże każdego dnia dokonują neonatolodzy, ratując wcześniaki o masie 500 czy 600 gramów. Jeszcze kilkanaście lat temu dzieci z tak niską masą urodzeniową mogły nie mieć szans na przeżycie. Przez ten czas polska neonatologia zrobiła niewyobrażalny postęp w zakresie organizacji, sprzętu i umiejętności lekarzy. Co poskutkowało tym, że obecnie mamy jeden z najniższych wskaźników umieralności okołoporodowej w Europie. A bialski oddział neonatologii pod względem ratowania życia wcześniaków plasuje się na pierwszym miejscu w województwie lubelskim.
– To jest duma naszego szpitala i społeczeństwa. Myślę, że nie należy psuć tego, co funkcjonuje dobrze. Nie wolno wzbudzać niepokoju w środowisku lekarskim, ale też w przyszłych matkach. Kobiety, słysząc takie wyliczenia, będą bały się zajść w ciążę. A to mija się z polityką prorodzinną państwa – stwierdza Haidar.
Zwłaszcza że, jak mówi, nawet jeśli jest to tylko robocza wersja taryfy, specjaliści żadnych racjonalnych argumentów dotyczących tej wyceny nie usłyszeli. – Oczywiście można robić kalkulacje, ale niech robią je fachowcy w danej dziedzinie. A nie urzędnicy zza biurka. Życie nie jest kalkulowane rachunkami matematycznymi, tym bardziej proces leczenia, który nie ma gotowych schematów. W razie wprowadzenia takich taryf, my nie możemy odmówić leczenia, ale efekty wykonanej pracy będą coraz gorsze – podkreśla.
Wydatki związane z pobytem jednego małego pacjenta na oddziale neonatologii w Polsce w porównaniu na przykład z Anglią czy Stanami Zjednoczonymi są i tak o wiele niższe.
Monika Pawluk
Więcej na ten temat w papierowym lub elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 12.
Napisz komentarz
Komentarze