W szkole językowej dla misjonarzy - Mission-langues w Angres jest od trzech tygodni. Przyznaje, że już na samym początku został powitany w placówce edukacyjnej z otwartością i serdecznością. - Zostałem przyjęty z otwartymi rękami przez zupełnie nowe dla mnie osoby. Było to dla mnie tym bardziej dziwne, że są to ludzie z całego świata i różnych kultur. W mojej grupie jestem z Barnabą z Wietnamu, Franciszkiem z Korei, Marią z Filipin, Teresą i Bernadetą z Burundii – mówi brat Sebastian Piasek.
We Francji najbardziej zaskoczyły go kościoły pełne wiernych. – Ten kraj kojarzył mi się z laicyzacją i kryzysem chrześcijaństwa. Kryzys jest, jednak widać pewien trzon ludzi oddanych swojej wierze i bardzo mocno zaangażowanych. To zmienia stereotypy i daje nadzieję. Radością i zaskoczeniem był również klimat zachodniej Francji bo jest on dużo cieplejszy, a przez to również jest tu inna przyroda i temperatury – wyjaśnia kapucyn. Dodaje, że najtrudniejsze jest dla niego dostosowanie się do intensywności nauki języka. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 2 lutego
Napisz komentarz
Komentarze