Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 26 listopada 2024 17:35
Reklama dotacje rpo
Reklama

Taksówkarze wykorzystują chorobę naszego ojca

Najbliżsi pana Andrzeja są bezradni. Gdy w domu samotnie mieszkającego w Grabanowie mężczyzny braknie alkoholu, dzwoni do wybranej korporacji taksówkowej i zamawia wódkę z dowozem lub korzysta z kursu do miasta. A gdy nie ma pieniędzy, wysoki rachunek płaci... syn. Rodzina ma żal do taksówkarzy, że niektórzy, znając problem ich ojca, wciąż realizują zlecone przez niego kursy.
Taksówkarze wykorzystują chorobę naszego ojca

Pobierana przez mężczyznę renta nie wystarcza na opłacenie wszystkich przejazdów taksówkami, zwłaszcza, że jak relacjonują najbliżsi, potrafi on wykonać ich kilka w ciągu dnia. Gdy pojawia się problem z zapłatą, niektórzy kierowcy wożą mężczyznę po bliższej i dalszej rodzinie, po to, aby ktoś wreszcie uregulował rachunek. Niestety, licznik bije.

 – Niejednokrotnie pod mój dom podjeżdża taksówka z ojcem. Rachunki za jego przejazdy są zaskakująco wysokie. Wynoszą od 40, 50, 90, nawet do 140 złotych. Zastanowiło mnie, jak to możliwe, żeby jeżdżąc po mieście, taksometr wskazał aż tak wysoką kwotę. Po kilku takich wizytach taksówkarzy uznałem, że nie będę płacił – opowiada pan Marcin.

Ślubna obrączka w zastaw

Postanowił uczulić pracowników kilku bialskich korporacji taksówkowych, żeby nie przyjmowali zleceń kursów od jego ojca.

 – W większości przypadków na nic się zdały moje prośby. Od pracowników poszczególnych firm usłyszałem, że nie mogą oni przecież nikomu odmówić przejazdu taksówką. Ale najbardziej oburza mnie fakt, że wielu taksówkarzy zna mojego ojca, znają jego adres i cały problem, a mimo to zabierają go do samochodu. A gdy mam do nich o to pretensje i zwracam uwagę, dlaczego go wożą, skoro wiedzą, że nie będzie miał czym zapłacić, wypierają się, twierdząc, że wiozą go po raz pierwszy – denerwuje się nasz rozmówca.

Siostra pana Marcina mówi, że dla niej ta sytuacja już dawno stała się nie do zniesienia. – Odcięłam się od tego wszystkiego, powiedziałam, że nie będę płaciła za żadne taksówki. Uważam, że taksówkarze w wielu przypadkach po prostu żerują na chorobie mojego ojca i zarabiają na nim, wożąc go po całym mieście – stwierdza kobieta. 

 Ale w tym przypadku nawet stanowcza reakcja sprawy nie rozwiązuje. Gdy nikt z rodziny nie zapłaci za kurs, mężczyzna potrafi zastawić u taksówkarza jakiś cenny przedmiot. Ślubna obrączka, telefon komórkowy, a ostatnio nawet złoty łańcuszek, każdy z tych przedmiotów pan Marcin odkupił od wiozących jego ojca kierowców. Interweniowała nawet policja, gdy syn odmówił zapłaty za jeden z kursów. – Nie jestem w stanie na okrągło pilnować mojego ojca i tak to wszystko odbija się kosztem życia mojej rodziny – stwierdza mężczyzna.

Nie mogą odmówić kursu

Informacje przedstawione nam przez syna postanowiliśmy zweryfikować w kilku bialskich firmach taksówkowych. Prezes jednej z nich od razu wiedział jakiego adresu i którego klienta przedstawiona sprawa dotyczy. Tłumaczył, że taksówkarz nie może odmówić zrealizowania kursu bez powodu. Odmówić przejazdu taksówką kierowca może tylko osobie znajdującej się w znacznym stopniu upojenia alkoholowego lub gdy jest ona agresywna. 

– Pan jest o tyle przebiegły, że idzie pieszo z Grabanowa na przykład na ul. Francuską. Stamtąd łapie sobie taksówkę. Starsi kierowcy już go znają, więc się nie zatrzymują, ale młodzi dają się na to złapać. Słyszałem od swoich pracowników, że klient mówi, że chce jechać do apteki po leki, więc nie możemy mu odmówić. Gdyby rzeczywiście wymagał pomocy, coś by mu się stało, moglibyśmy mieć z tego tytułu problemy. Rozmowy są przecież u nas nagrywane  – tłumaczy właściciel jednej z bialskich korporacji taksówkowych.

Potwierdza, że syn pana Andrzeja zgłaszał się do jego firmy. Po rozmowie została sporządzona notatka, żeby nie wysyłać pod wskazany adres kierowców, żeby nie realizować tam zamówień. Ale jak mówi prezes, sytuacja nie jest taka prosta, bo nawet gdyby na wniosek rodziny firma zablokowała w swojej bazie numer telefonu tego klienta, nie rozwiąże to problemu. – Tworzymy tak zwaną "czarną listę" klientów, którzy za przejazd nam nie zapłacili. Ale na prośbę rodziny zawsze możemy zablokować taki numer i w tym przypadku również nie będzie większego problemu, wystarczy sygnał od rodziny. Sądzę jednak, że nadzór nad tym panem to w dużej mierze zadanie rodziny. Nie można całej winy zrzucić na taksówkarzy –  tłumaczy prezes.

Etyka zabrania, w praktyce różnie...

W innej firmie taksówkowej słyszymy, że kierowca nie powinien tak jak w opisywanym przypadku, jeździć po rodzinie klienta i domagać się zapłaty. – Etyka zawodu tego zabrania, ale niestety w praktyce jest różnie – mówi prezes bialskiej korporacji. – Nie powinniśmy zabierać do taksówki osoby, która nam nie zapłaci, ale tego też nie jesteśmy w stanie zawsze na oko ocenić – dodaje.

W teorii i zgodnie z prawem w momencie gdy klient nie jest w stanie zapłacić za przejazd, kierowca taksówki może wezwać policję. Może, ale dzieje się to dosyć rzadko.

Monika Pawluk

Więcej na ten temat czytaj w papierowym lub elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 17.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama