Zaczęło się dosyć niewinnie. Pod siedzibą OZPZŁ w Białej Podlaskiej zebrała się grupa rolników z gminy Międzyrzec Podlaski, a także członkowie OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych. Przyszli, by zaprotestować przeciwko niekorzystnym dla nich działaniom PZŁ, również ze względu na dramatyczną sytuację związaną z występowaniem wirusa ASF u dzików w powiecie bialskim.
Spór o obwód łowiecki
Aferę rozpętał spór o dzierżawę obwodu łowieckiego nr 19. W styczniu starosta bialski wypowiedział umowę m.in. dla Koła Diana, ponieważ nie realizowało ono planów łowieckich i nie wypłacało odszkodowań rolnikom. Pomimo iż Koło otrzymało m.in. negatywną opinię wójta gminy Międzyrzec, a rolnicy jednogłośnie podjęli decyzję, by nie przedłużać umowy z Dianą, Polski Związek Łowiectwa nadal rekomendował Dianę, by dzierżawiła obwód.
Mimo to starosta zdecydował się podpisać umowę z nowym, lokalnym kołem Ogar z Białej Podlaskiej. I tu zaczęły się schody.
– Zgodnie z procedurą prawną dzierżawcę typuje PZŁ i dopiero wtedy starosta może podpisać umowę. Jeśli jest kandydat na ten obwód i nie ma przeciwwskazań, natychmiast podpisujemy umowę. Ale gdy zainteresowanych kół ubiegających się o dzierżawę jest więcej, Związek szczegółowo je analizuje. Chodzi o właściwe realizowanie gospodarki łowieckiej. W newralgicznym okresie zagrożenia ASF koło Diana bardzo dobrze realizowało swoje zadania. Nie było podstaw, by szukać innego dzierżawcy. Niepodpisanie umowy z Dianą to działanie bezprawne. PZŁ będzie chciał wystąpić na drogę sądową – mówił chwilę przed rozpoczęciem protestu Roman Laszuk, prezes Zarządu Okręgowego PZŁ.
Łowczy ich spławił?
Postulaty strajkowe obejmowały: natychmiastowe uzgodnienie rocznego planu łowieckiego dla nowego koła, z którym starosta zawarł umowę dzierżawy obwodu nr 19, odwołanie przewodniczącego Zarządu Okręgowego PZŁ Romana Laszuka ze względu na szkodliwe działania na rzecz rolników, nowelizację Prawa łowieckiego oraz natychmiastowy odstrzał sanitarny dzików
Chwilę później, gdy do strajkujących przybył starosta bialski Mariusz Filipiuk, miały rozpocząć się negocjacje.
Nerwowa atmosfera
Atmosfera zaczęła się robić gorąca. Do siedziby Zarządu Okręgowego PZŁ, oprócz starosty, weszli wszyscy rolnicy, wyraźnie zdenerwowani brakiem działań PZŁ. Zawyły syreny strażackie, a irytacja zwiększała się z każdą chwilą. – Dziki natychmiast muszą być zredukowane w tym obwodzie. Pan odmówił jakichkolwiek uzgodnień, to jest niezrozumiała sytuacja – przekonywał Filipiuk.
Przewodniczący Zarządu Okręgowego Laszuk zaprzeczał, że Koło zgłosiło się do niego w tej sprawie. Twierdził, że nie zostawili żadnych dokumentów w siedzibie, a otrzymał je dopiero poprzez Starostwo.
– Jak pan może tak kłamać? Wyprosił pan przedstawicieli koła Ogar, którzy przyszli uzgodnić plan. Ci ludzie, zdesperowani, przyszli do mnie. Prezes koła miał łzy w oczach. Jak pan śmie mówić o szacunku do rolników? – grzmiał starosta.
W trakcie spotkania łowczy zapewnił, że jeżeli przedstawiciele koła Ogar przyjadą i dopełnią formalności, to dokument o dzierżawę zostanie podpisany. Starosta natychmiast wykonał telefon i w siedzibie PZŁ zaraz pojawił się przedstawiciel Koła. W efekcie, pod presją protestujących, podpisano umowę. Braki w umowie zostały uzupełnione. Teraz jeszcze plan łowiecki musi zostać zaakceptowany przez Nadleśnictwo Międzyrzec.
– Tak trzeba robić. Zaciskać pięść i pokazywać, na czym polega polskie rolnictwo. Trzeba o nie walczyć – mówił Adam Olszewski, przedstawiciel Zarządu OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych.
Więcej na ten temat w papierowym i elektronicznym wydaniu "Słowa".
Maciej Maciejuk
Napisz komentarz
Komentarze