Kłopoty przedsiębiorców zaczęły się jeszcze w 2013 roku. Wtedy to bialski Urząd Skarbowy postawił wobec osób prowadzących firmy zajmujące się handlem elektroniką zarzut świadomego udziału w tzw. karuzeli podatkowej, nastawionej na wyłudzanie VAT-u. Sprawa jest poważna, bo dotyczy kilkunastu firm z Białej Podlaskiej.
W przypadku podejrzenia takiego procederu, urzędnicy skarbowi sprawdzają, czy przedsiębiorcy wyłudzali VAT świadomie. Dlatego rozpoczęli w bialskich firmach kontrolę, a następnie postępowanie podatkowe.
Towar już za granicą
Najgorsze, że ta procedura kontrolna trwa już cztery lata, a jak mówią przedsiębiorcy, do tej pory urzędnicy nie przedstawili im konkretnych dowodów, które potwierdzałyby, że rzeczywiście świadomie uczestniczyli w wyłudzaniu podatku.
– Na polskim rynku działają firmy, które są nastawione na wyłudzanie VAT-u. Nie odprowadzają podatku od produktów najczęściej sprowadzanych z zagranicy, a potem sprzedają ten towar innym firmom. I okazało się, że firma sprowadzająca towar z zagranicy na początku łańcucha nie odprowadziła VAT-u do Urzędu Skarbowego, o czym nie wiedzieliśmy. Cena była podobna do ceny na rynku bialskim i krajowym, dlatego nie budziła naszych podejrzeń – mówi właściciel bialskiej firmy z branży elektroniki. – Weryfikowaliśmy zawsze naszych dostawców poprzez sprawdzenie, czy firma jest zarejestrowana w systemie CEIDG, KRS oraz czy jest czynnym podatnikiem VAT. O tym, że jest to karuzela vatowska dowiedzieliśmy się dopiero z protokołów pokontrolnych, gdzie kontrolerzy piszą, że powinniśmy być wtedy świadomi, że uczestniczymy w takim procederze, chociażby śledząc doniesienia prasowe.
Towar, przez który przedsiębiorcy mają teraz kłopoty, to iPhony. Sprzedawali je u siebie głównie podróżnym zza wschodniej granicy, w systemie "Zwrot VAT dla podróżnych", czyli tzw. tax free. Na podstawie tych dokumentów wypłacili klientom podatek VAT za zakupione towary, bowiem ich wywóz przez podróżnych za granicę RP został potwierdzony i zarejestrowany w tzw. systemie R30 przez funkcjonariuszy celnych. W dalszej kolejności, zgodnie z przepisami, podatek ten powinien im zostać zwrócony przez Urząd Skarbowy. I właśnie na tym przedsiębiorcy są w tej chwili stratni. Oddali podróżnym zza Buga VAT, a teraz nie mogą go odzyskać od Urzędu Skarbowego, bo nadal trwa postępowanie podatkowe...
Działalność zawieszona po 20 latach...
Nic dziwnego, że to ciągłe oczekiwanie na zwrot pieniędzy negatywnie odbiło się na prowadzonych biznesach, zakłócając płynność finansową firm. – Urzędnicy wstrzymali wypłatę VAT-u, działając po omacku, jakby na siłę próbowali nam coś udowodnić. Dopiero po dwóch latach dostałem protokoły pokontrolne, a w 2016 roku decyzję dotyczącą tylko jednego miesiąca, bo pozostałe urzędnicy nadal sprawdzają. Przez ten cały czas Urząd nie jest w stanie zakończyć mojej sprawy. Od decyzji odwołałem się do dyrektora Izby Skarbowej w Lublinie, jednak ten do dzisiaj nie jest w stanie odpowiedzieć na moje pismo. Bez tego mam związane ręce, bo nie mogę odwołać się do sądu – załamuje ręce przedsiębiorca. Nie wie, co ma robić. Od 2013 roku czeka na zwrot 760 tys. zł. Jego firma praktycznie nie istnieje, musiał zwolnił z pracy wszystkich pracowników.
W podobnej sytuacji jest inna bialska firma, też zajmująca się handlem towarami z branży elektronicznej. Kwota VAT-u, na zwrot której czekają jej właściciele, wynosi aż ponad 10 mln zł. Z powodu zamrożenia przez urzędników skarbowych tak olbrzymich pieniędzy, duże przedsiębiorstwo zatrudniające ponad 20 osób, z kilkunastoletnim stażem i wypracowanymi wielomilionowymi limitami kredytowymi, cieszące się zaufaniem kontrahentów i klientów, praktycznie z dnia na dzień przestało istnieć.
– Firma w tej chwili jest zawieszona. Próbowaliśmy przedstawić gwarancje bankowe z kilku banków, ale bialski Urząd Skarbowy wyraźnie nie był zainteresowany ich przyjęciem, mimo iż przepisy podatkowe dają taką możliwość podatnikowi. Przecież były przeprowadzane u nas regularne kontrole i nigdy nie wykazywały żadnych nieprawidłowości. Po kontroli VAT-u ucięto nam wypracowane limity kredytowe. Co więcej, przestaliśmy brać udział w przetargach, ponieważ ze względu na prowadzone czynności skarbowe nie mogliśmy uzyskać zaświadczenia o niezaleganiu z podatkiem – opowiada właścicielka.
List do Kaczyńskiego na próżno
Naszym rozmówcom trudno pogodzić się z faktem, że z dobrze prosperujących przedsiębiorców stali się... przestępcami. – Nasze firmy są praktycznie na samym końcu tego łańcuszka związanym z całym tym procederem. Przecież nie wiedzieliśmy, że uczestniczymy w wyłudzaniu, bo i jak mieliśmy to sprawdzić? Dlaczego jesteśmy stawiani na równi z tymi firmami-oszustami, które od początku liczyły na wyłudzenie podatku VAT. A my padliśmy ofiarą ich działalności – stwierdza inny przedsiębiorca.
Więcej na ten temat w papierowym lub elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 19.
Monika Pawluk
Napisz komentarz
Komentarze