Jakie są pana wrażenia po trzecioligowych derbach Podlasia z Orlętami?
- Na pewno żałujemy, że zdobyliśmy tylko jeden punkt, bo każdy, kto był na meczu, to widział, że mieliśmy przewagę. W konstruowaniu akcji, w sytuacjach podbramkowych. Orlęta są znane ze stałych fragmentów gry i z nich nam zagrażały, z tego miały strzał w poprzeczkę. My mamy sytuację z czwartego metra i strzelamy prosto w bramkarza, tak się meczu nie da wygrać, gdy się takich sytuacji nie wykorzystuje (...)
Derby to zawsze dodatkowe emocje.
- Wiadomo, że ja jestem z Radzynia, że grałem w Orlętach wiele lat. Dla mnie derby w trzeciej lidze były bardziej wyjątkowe niż to wcześniejsze nasze spotkanie z Orlętami w Pucharze Polski. W Pucharze Polski drużyny wystawiają różne składy, można rotować, coś zmieniać. Teraz była walka na całego o punkty, o miejsce w tabeli, było widać, że nikt nie odpuszczał (...)
Podpowiadał pan kolegom z Podlasia coś w temacie gry Orląt?
- Myślę, że tutaj ani my nie mieliśmy żadnych tajemnic przed nimi ani oni przed nami. Znamy się można powiedzieć „jak łyse konie”, wiedzieliśmy na co mamy uważać (...)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 5 października.
Napisz komentarz
Komentarze