Radni nie wywarli skutecznego nacisku na władze miasta, by zobowiązać je do przyjrzenia się temu, czy zarządzanie strategiczną spółką miejską jest na tyle sprawne, by podołać wyzwaniom jakie rynek stawia przed ciepłownictwem. Z drugiej strony radni nie byli w stanie nawet zjednoczyć sił, by wspólnie zaapelować do władz rządowych o zmianę polityki względem gospodarki ciepłowniczej w samorządach. Dyskusja trwająca na komisji i sesji rady miasta łącznie ponad sześć godzin, zakończyła się niczym.
Dwie wizje problemu
A na stole pod koniec dyskusji leżały dwie propozycje. Pierwsze stanowisko przygotowali radni klubu Zjednoczonej Prawicy. Stwierdzili w nim, że przyczyną rozpatrywanego stanu rzeczy jest brak kompetencji osób zarządzających i błędne decyzje władz spółki. „Dalsze tolerowanie i utrzymywanie takiego nieudolnego zarządzania przedsiębiorstwem, może doprowadzić do utraty płynności finansowej a w konsekwencji do upadłości spółki. (…) nie dostrzegamy wśród zarządu i prezydenta wizji naprawy oraz strategi dalszego rozwoju, a jedyną obroną jest atak na polski rząd i sytuacje naszego kraju (…) Zarówno kierownictwo, jak i rada nadzorcza spółki utraciły nasze zaufanie, dlatego wnioskujemy o przeanalizowanie zaproponowanych drastycznych podwyżek, oraz wyciągniecie konsekwencji wobec osób winnych zaistniałej sytuacji (…)” - postulowali w swojej propozycji stanowiska podsumowującego debatę radni Zjednoczonej Prawicy. Sygnatariusze zobowiązali prezydenta do wdrożenia działań naprawczych do końca maja tego roku.
Natomiast radni Koalicji Obywatelskiej skonstruowali dokument, w którym wyrażono poparcie dla stanowiska Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie i Związku Miast Polskich, które apelują do rządu o podjęcie działań systemowych w odpowiedzi na sytuację na rynku ciepłownictwa w kraju. Poparli pomysł ustanowienia funduszu, na który wpływać będą dochody ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, które przeznaczone zostaną na wsparcie segmentu ciepłownictwa w Polsce.
Oba stanowiska zostały poddane głosowaniu. Żadne nie zostało przyjęte, bo w obu przypadkach za każdym z nich głosowało 10 radnych (każdy z obozów za swoim, do stanowiska radnych KO dołączył Edward Borodijuk, radny niezrzeszony), natomiast głosujący radni radni Białej Samorządowej: Bogusław Broniewicz i Jan Jakubiec, wstrzymali się od głosu.
Co zrobić, gdy mleko się rozlało?
Radni na temat sytuacji związanej z podwyżkami wdrażanymi przez PEC debatowali na wniosek Zjednoczonej Prawicy, po tym jak apel o zwołanie sesji w trybie nadzwyczajnym wystosowała BSM Zgoda. Ten największy odbiorca ciepła systemowego w mieście, po przeliczeniu stawek taryf na opłaty w czynszach mieszkańców swoich zasobów stwierdził, że udział opłat za ciepło i ciepłą wodę w opłatach za mieszkania wzrośnie do 60 proc. - Spółdzielcy zorganizowani spotkanie, nikt z miasta ani ze spółki się nie pojawił. Skoro więc państwo nie traktujecie próśb o rozmowy poważnie, to my jako radni, przedstawiciele mieszkańców, podejmujemy decyzję o zwołaniu sesji – argumentował decyzję Dariusz Litwiniuk, szef klubu Zjednoczonej Prawicy.
Radni mieli konkretne pytania. - Jakie działania krótko lub długofalowe podjęły władze miasta, lub spółki, lub będą podejmować, by zaradzić tej trudnej, kryzysowej sytuacji? Nie przeczę, że wynikającej i z sytuacji na świecie i w kraju, ale to mieszkańca naszego miasta mało interesuje. Nie interesuje to emeryta, który ma 1,5 tys. zł emerytury i ma zapłacić 700 zł za ciepło – mówił Jan Jakubiec (Biała Samorządowa).
- Czy dzisiaj pan prezydent ma pomysł, w czym rada miasta miałaby pomóc i włączyć się w jaką koncepcję? Czy debatując dziś 6,5 godziny posunęliśmy się do przodu? Czy jedynym pomysłem jest to, że jak w spółce jest dobrze, to prezes rządzi spółką, a jak jest źle, to my mamy negocjować z wicepremierem? - dopytywał wreszcie Adam Chodziński (ZP). - Chciałbym żeby padła propozycja jakiegoś pomysłu. Jeśli nie rozbicie na raty, to może jakieś pieniądze miejskie ,które pójdą do spółki, co jest chyba najgorszym i najtrudniejszym rozwiązaniem. Zarządzanie przedsiębiorstwem polega na tym, że prezes powinien przewidywać trzy kroki do przodu, bo może i umowa z Polską Grupą Górniczą nie była dobrą umową, ale trzeba było najpierw zabezpieczyć kolejną umowę, a potem zrywać tę niekorzystną, która dziś może byłaby przy tych realiach korzystna.
Radny Henryk Grodecki stwierdził ponadto, że należałoby przyznać, że przez ostatnie lata samorząd popełnił kilka błędów, których teraz zbiera żniwo. - Gdybyśmy ich nie popełnili, to myślę, że dziś ta podwyżka jaka się szykuje, byłaby mniejsza. Przez 3 lata nie potrafiliśmy uruchomić nowej ciepłowni. Nie mamy długoterminowej umowy na dostarczanie węgla. Rozwiązując umowę w 2019 roku powinniśmy byli już wtedy myśleć o kolejnej porządnie wynegocjowanej umowie – wyliczał.
Winnych tutaj nie ma
- Stawia pan jako zarzut brak długoterminowej umowy. Dostawcy węgla nie chcą zawierać umów długoterminowych w sytuacji takiej niepewności na rynku. PGG nie posiada węgla, którym mogłoby się wywiązywać z istniejących umów – ripostował prezydent Michał Litwiniuk.
Natomiast obecny na posiedzeniu rady miasta prezes PEC, Sebastian Paszkowski rozwijał temat: - Poza tym PGG nie posiada węgla odpowiedniego dla nas. Umowa została podpisana, niezgodnie z pozwoleniem zintegrowanym i DDR kotłów, przez co mieliśmy problemy techniczne w sezonie i poza nim. Mieszaliśmy ten węgiel z innym z innych dostaw, dzięki czemu kaloryczność spadała, ale ilości siarki i popiołów nie zmniejszyliśmy. W naszych kotłach WR25 możemy palić węglem o kaloryczności od 22 do 23 MJ/kg, a my w maju na przykład dostaliśmy z PGG 24,77 gdy zamawialiśmy 22 - 22,5. Im wyższa kaloryczność tym większa emisja CO2 – informował prezes. - A co do uruchomienia biociepłowni były problemy z wykonawcą, owszem, ale takiego państwo wybraliście, który nie spełniał warunków przystąpienia do przetargu nawet. Dopuszczono zmiany w SIWS pozwalające na zmiany w konstrukcji hal, a nawet inny rodzaj kotłów. Wszyscy wiedzą, że to było przygotowane pod instalację litewską. I z tego wynikły problemy.
Zdaniem prezesa Paszkowskiego pomoc radnych powinna polegać na wystosowaniu apelu do wicepremiera Jacka Sasina. - Macie wpływ na swoich posłów, skontaktujcie się z Jackiem Sasinem. My piszemy jako Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie i prosimy o pomoc. Wzmocnijcie swoim stanowiskiem nasze prośby, bo będzie kryzys ogromny. Na dziś tona węgla z RPA i Australii to 275 dolarów, a gdzie transport plus marża? To po ile będzie tona dla nas, po 1800 zł? A zrębki, skąd mamy je wziąć? Lasy państwowe produkują tylko 50 proc. krajowego zapotrzebowania. Nie ma już jej na Litwie, skąd była sprowadzana. Poza tym, do tej ciepłowni trzeba było projektować produkcję prądu. Nasz główny inżynier Grzegorz Cybulski ma świetny projekt w skali kraju, jeśli chodzi o rozwiązanie problemu z niską emisją, który można było w mieście realizować już 13 lat temu i mieć prąd dla miasta i instytucji miejskich. Tylko że taka instalacja 5 MW na RDF (odpady o dużej wartości opałowej) to ogromny wydatek, PEC tego nie podniesie, to koszt 90 mln zł. Trzeba było myśleć o tym do przodu już lata temu.
Para w gwizdek
- Większość z nas była przy podejmowaniu decyzji w poprzednim samorządzie, a dziś nie ma winnych – konkludował debatę przewodniczący rady Bogusław Broniewicz. - Winna jest wojna w Ukrainie, covid, a przecież ktoś te decyzje podejmował. Teraz trzeba się skupić na tym, co poradzić. Jeśli słyszę, że trzeba pomocy rady w przygotowaniu koncepcji wytworzonej przez PEC i trzeba przyspieszyć prace przy planie zagospodarowania przestrzennego, zaordynować środki, przyznać lokalizację na inwestycję, która zapewni mieszkańcom ciepło, to ja nie widzę problemu, żeby rada się zaangażowała. Skupmy się. Jeśli mamy konkretne propozycje, to zaproponujmy, jeśli nie, to może przy współpracy z przedstawicielami spółdzielców stworzyć jakiś zespół. Po prostu zróbmy coś, bo nie możemy dreptać w miejscu.
Propozycja przewodniczącego Broniewicza, by skorzystać z obecności przedstawicieli spółdzielni mieszkaniowych i popracować z nimi w jednym zespole, by znaleźć rozwiązanie, nie miała jednak racji bytu, bo prezydent miasta, Michał Litwiniuk jednoznacznie wyraził swoją opinię na temat aktywności zarządu BSM Zgoda, która reakcji na podwyżki ciepła od samorządu zażądała. - Jeśli panowie prezesi spółdzielni mieszkaniowej piszecie do URE, to o co prosicie? Żeby dorżnąć przedsiębiorstwo. Czy w interesie mieszkańców jest upadłość spółki? Jest drogą donikąd, by zewnętrzny organ zmniejszał wysokość stawek za pracę przedsiębiorstwa, które to stawki nie uwzględniają wszystkich kosztów tego przedsiębiorstwa. A ono ma dla nas strategiczne znaczenie – rugał spółdzielców prezydent i dodawał. - Nie spółka sobie wymyśla koszty swojego działania, to ten horrendalny koszt węgla i opłat za emisję CO2, a także biomasy, wkrótce po uruchomieniu kotłów na biomasę. Jest próba wytworzenia wrażenia, że PEC powinien dostarczać ciepło mieszkańcom poniżej kosztów jego wytworzenia. Wszyscy jesteśmy ofiarami tej sytuacji, ale wyjściem nie jest to, by jeszcze większą ofiarą stawała się spółka, która musi funkcjonować, by móc świadczyć strategiczną usługę.
Wśród radnych Koalicji Obywatelskiej pojawiły się więc propozycje, by to BSM Zgoda zweryfikowała swoje wydatki i poczyniła oszczędności, tak by czynsze dla swoich mieszkańców obniżyć. - Fajnie jest tak sobie na kogoś scedować. To nie my. Zgoda niech sobie szuka oszczędności, albo niech decyzje podejmują gdzieś w rzędzie – podsumował ponad sześć godzin debaty przewodniczący Bogusław Broniewicz. Podwyżki taryf na ciepłą wodę i ogrzewanie, o które wnioskował PEC, a zostały w marcu zatwierdzone przez URE, weszły w życie z dniem 1 kwietnia.
Napisz komentarz
Komentarze