Radzyńska drużyna miała 2 kwietnia zmierzyć się na swoim stadionie z rywalami z Wólczanki Wólka Pełkińska, ale po opadach śniegu nie było warunków do gry i spotkanie zostało przełożone na 13 kwietnia o godzinie 16.30. - Cały tydzień przygotowywaliśmy się do meczu z Wólczanką, w tym ćwiczyliśmy parę elementów właśnie pod zespół z Wólki Pełkińskiej – komentuje Mikołaj Raczyński. – Niestety, zagramy z nimi ostatecznie w fatalnym dla nas terminie, po spotkaniu z Unią w Tarnowie 10 kwietnia, gdzie do domu po dalekim wyjeździe wrócimy pewnie około północy. Wolałbym zdecydowanie zagrać z Wólczanką w minioną sobotę. Myśleliśmy jeszcze o tym, by zorganizować ten mecz zgodnie z terminem na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Lubartowie, ale nie udało się.
Szkoleniowiec Orląt ma więcej zmartwień, nie może wystawić do gry jednego ze swoich pomocników, Michała Kobiałki, który ma kłopoty zdrowotne. – Ten zawodnik ma problem z mięśniem czworogłowym, ciężko określić, kiedy wróci do gry. W meczu z KSZO w Ostrowcu Świętokrzyskim zagrał w drugiej połowie, ale znowu w treningu pojawił się problem. Michał przyszedł do nas przed rundą wiosenną za Maćka Filipowicza, który miał kłopoty zdrowotne, ale sam też musi zmagać się z tym samym. Inni nasi nowi gracze na szczęście są zdrowi, dużo wnoszą do gry zespołu Sebastian Kaczyński czy Mateusz Ozimek. Trochę zaległości ma Przemek Zdybowicz, bo miał dłuższą przerwę w grze, ale też nam może wiele dać.
W pierwszych ligowych spotkaniach w tym roku zespół z Radzynia Podlaskiego osiągnął już wszystkie możliwe wyniki: wygrał z Tomasovią w Tomaszowie Lubelskim 2:1, zremisował u siebie z Czarnymi Połaniec 2:2 i przegrał z KSZO w Ostrowcu Świętokrzyskim 1:2. – Nie jestem zadowolony z tego początku rudny wiosennej, szkoda punktów w meczu z Połańcem, w którym goście mieli bezsensowny rzut karny. Na KSZO fatalne było w naszym wykonaniu pierwsze piętnaście minut, sami jesteśmy sobie winni, choć i tak można było pokusić się o remis, mieliśmy swoje sytuacje. Graliśmy jednak z zespołami, które „gryzą trawę”, by uciec od strefy spadkowej, to były trudne spotkania. Jak przychodziłem do Radzynia, to również każdy mecz w naszym wykonaniu był taki w walce o utrzymanie, nawet w Puławach z Wisłą walczyliśmy do końca i przegraliśmy 1:2, z „nożem na gardle”. W środę 6 kwietnia mamy mecz pucharowy (w półfinale na szczeblu LZPN-Oddział Biała Podlaska na wyjeździe z Podlasiem II Biała Podlaska o godzinie 16), więc z tego rytmu meczowego aż tak nie wypadniemy – podsumowuje Mikołaj Raczyński.
Napisz komentarz
Komentarze