Do takich wniosków doszli badacze z IMAS International, którzy na zlecenie Krajowego Rejestru Długów zapytali Polaków o finansowe kwestie związane z organizacją pierwszej komunii ich dzieci. Większość z nich nie zamierza oszczędzać na przysłowiowym talerzyku dla gościa. Ma być hucznie, smacznie i z atrakcjami.
Tylko 36 proc. uczestników sondażu twierdzi, że przyjęcie komunijne nie jest im potrzebne lub podchodzą do tematu zupełnie obojętne. Jednak na bogatej oprawie tego wydarzenia zależy aż 64 proc. respondentów. Choć 72 proc. z nich przyznaje, że może pozwolić sobie na to, wykorzystując tylko własne oszczędności, nadal istnieje grupa rodziców, którzy pieniądze na to pożyczają. Spośród tych ostatnich, prawie połowa odwiedzi bank (47,5 proc.). Pozostali pożyczą pieniądze od rodziny i znajomych lub skorzystają z oferty firmy pożyczkowej.
Czytaj też: Biżuteria, koperta czy tablet, czyli lista komunijnych prezentów
Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej: – Mimo braku pieniędzy, część Polaków nie zamierza rezygnować z wystawnego przyjęcia. Nasze badanie pokazuje, że wciąż żywe jest powiedzenie: „zastaw się, a postaw się”. Przeszło co czwarty rodzic weźmie kredyt lub pożyczkę na wyprawienie imprezy komunijnej. Przy czym, znacznie częściej na takie rozwiązanie zdecydują się osoby, którym zależy na wystawnej uroczystości. W tej grupie odsetek osób, które pożyczą pieniądze, wzrasta do jednej trzeciej. Jednak przyjęcia na kredyt nie unikną też rodzice, którym na hucznym świętowaniu wcale nie zależy. W końcu tradycja zobowiązuje i choć niechętnie, to blisko co 10 zaciągnie zobowiązanie na organizację komunijnego obiadu.
Szansa dla firm na odbudowę po pandemii
Jak zauważają eksperci z KRD, tegoroczne przyjęcia komunijne będą dla niektórych przedsiębiorstw pierwszą szansą na odbudowanie strat po ograniczeniach i zakazach, które obowiązywały je w czasie pandemii. Przykładem są lokale oferujące przyjęcia okolicznościowe oraz obiekty noclegowe, z których skorzystają goście.
– Firmy z branży HoReCa (sektor hotelarsko-gastronomiczny – przyp. red.) mają do zapłaty łącznie 272 mln zł. Z tego 80 proc. to długi restauracji, firm cateringowych i gastronomicznych. Z nieuregulowanymi płatnościami wobec wierzycieli zmaga się blisko 13 tys. z nich. Średnio zobowiązanie jednej takiej firmy wynosi 21 tys. zł – wyjaśnił Łącki.
Rodzinne imprezy są nie bez znaczenia również dla branży beauty, której łączne zadłużenie wynosi prawie 40 mln zł.
Czytaj też: Przemysław Saleta odwiedził więzienie. Opowiadał o rozwoju osobistym
Napisz komentarz
Komentarze