W sprawie okaleczonych topoli na miejskim targowisku burmistrz Radzynia Podlaskiego ma bardzo jasne zdanie: - To sceneria dla filmu Hitchcocka, gdyby żył. To smutny obrazek, że w zespole, któremu zaufałem, pojawiła się taka nieodpowiedzialność.
CZYTAJ TAKŻE: Ta przycinka zbulwersowała internautów. Zdaniem urzędników, tak miało być
Ekolodzy o ogłowionych drzewach w Radzyniu: To grozi znacznym skróceniem ich życia
Burmistrz informuje, ze zlecenie na cięcia wydał jego urzędnik, przez telefon. – Ta osoba i ten zespół ludzi powinien przestrzegać prawa, ustawy o ochronie przyrody. To jest abecadło wydziału zarządzania mieniem komunalnym. Pan, który to zrobił wykroczył poza swoje obowiązki. To nie jest nieprawdopodobne, że zrobiono to bez zgody burmistrza, to jest pewne - mówi Jerzy Rębek.
Burmistrz dodaje, że nie zamierza nikogo bronić. Sam już przyjął pisemne oświadczenia od urzędników, którzy, jak stwierdził – „mieli coś do powiedzenia w tej kwestii”. – W tej chwili występuję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które wskaże jednostkę samorządu terytorialnego, która wyceni straty. Ten teren jest własnością wspólnoty gruntowej, ale my jesteśmy dzierżawcami i odpowiadamy za niego. Gdy ten proces zostanie zakończony, podejmę decyzję odnośnie osób, które doprowadziły do tego, przekraczając drastycznie swoje uprawnienie. Niedopuszczalna historia, niedopuszczalna, jestem oburzony – grzmiał podczas ostatniej sesji rady miasta burmistrz.
WARTO PRZECZYTAĆ: Dąb Alojzy znów w centrum uwagi. Tym razem... przeszkadza w budowie A2
Zapytany przez radną Bożenę Lecyk, czy może urzędnicy nie potrzebują w takim razie szkoleń, skoro podejmując działania wykraczają poza swoje kompetencje i łamią przepisy, które powinny być dla nich wytycznymi w działaniu, burmistrz odpowiedział krótko.
– Pracownicy zawiedli mnie, czy tu potrzebne byłoby szkolenie? Chyba szkolenie ze zdrowego rozsądku – stwierdza Jerzy Rębek.
Napisz komentarz
Komentarze