Manifestacje zapowiadają pracownicy budżetówki. Komitet protestacyjny rozszerza się o kolejnych niezadowolonych: strażaków, służbę więzienną, pracowników urzędów wojewódzkich oraz cywilnych pracowników policji.
Trzy największe centrale związkowe: Solidarność, OPZZ i Forum Związków Zawodowych domagają się 20 procentowej podwyżki. Tymczasem prezes PiS podczas lipcowych spotkań ze swoimi zwolennikami odrzucił te żądania. Jak powiedział, budżetówka nie ma co liczyć na 20-procentowy wzrost pensji.
Odpowiedzią związkowców są akcje protestacyjne. Pierwsze odbyły się w lipcu, kolejne są zaplanowane na sierpień, żeby jesienią jeszcze bardziej się nasilić. Tym bardziej że inflacja nie odpuszcza i coraz szybciej czyści kieszenie Polaków.
Jakby w odpowiedzi na te nastroje rząd — poinformowała „Gazeta Wyborcza” — postanowił zakazać strajków solidarnościowych. To — przypomnijmy — protesty rozpoczynane przez jakąś grupę zawodową w solidarności z inną strajkującą grupą. W Polsce są niepopularne, a na dodatek silnie ograniczone przez już obowiązujące prawo.
Po zmianie przepisów strajki solidarnościowe staną się niemożliwe. Zdaniem rządu „była to instytucja często nadużywana”. Tymczasem… – Strajków solidarnościowych nie ma u nas wcale, ale samo prawo do takiej formy protestu stanowi potencjalną szansę na współpracę różnych grup zawodowych. I tę współpracę rząd usiłuje uniemożliwić — powiedział GW Jakub Grzegorczyk z OZZ Inicjatywa Pracownicza.
Najmocniej związkowcy krytykują postulat zakładający konieczność stworzenia koalicji związków w firmie, żeby rozpocząć pozew zbiorowy. Dotyczy to tych spółek, w których działa więcej niż jeden związek zawodowy.
— W małych firmach te zmiany nie będą istotne, bo w nich funkcjonuje zazwyczaj jedna organizacja związkowa. Celem rządu wydaje się pacyfikacja bojowych, niezależnych od władzy związków w spółkach skarbu państwa, np. w Poczcie Polskiej, i w państwowych instytucjach, jak ZUS albo Krajowa Administracja Skarbowa. W państwowych podmiotach często te mniejsze związki walczą o pracowników, większe zaś żyją w zgodzie z finansującą je spółką — skomentował w GW Piotr Szumlewicz ze Związkowej Alternatywy.
Zdaniem związkowców ta zmiana to pogwałcenie art. 59 Konstytucji RP, który gwarantuje każdemu obywatelowi i obywatelce prawo do zrzeszania się w związkach zawodowych.
Czytaj także: Jak się przygotować na blackout? Kluczowy może być grill
Czytaj też: Lubelskie: przybywa ubezpieczonych cudzoziemców. Najwięcej Ukraińców
Napisz komentarz
Komentarze