Na ul. Narutowicza, tuż przy ruchliwym skrzyżowaniu z al. 1000-lecia, w centrum miasta zwężeniu uległ chodnik. - Jak maja tędy chodzić ludzie, o matkach z wózkami już nie wspomnę. Przy przejściu dla pieszych na skrzyżowaniu z chodnika została wąska ścieżka. Mówimy tu o chodnikowym ruchu wahadłowym – mówi mężczyzna, który zasygnalizował problem Słowu Podlasia.
Reklama
Joanna Danielewicz
26.08.2022 12:53
Chodnik na ul. Narutowicza uległ zwężeniu, tuż przy przejściu dla pieszych na ruchliwym skrzyżowaniu przestrzeń zawęża dodatkowo słup sygnalizacji świetlnej, który stoi niemal na linii budowanego ogrodzenia.
Autor: Joanna Danielewicz
Przy skrzyżowaniu ulic Narutowicza z al. 1000-lecia, na prywatnej działce trwa budowa. Ostatnio właściciel zaczął ogradzać posesję. Wtedy właśnie okazało się, że pieszym skurczył się chodnik biegnący wzdłuż grodzenia.
Reklama
Nie wiem czy tam jest nawet 80 cm szerokości w najwęższym miejscu. Niestety przypada ono akurat przy przejściu dla pieszych, gdzie dodatkowo stoi jeszcze słup z sygnalizacją świetlną – mówi mężczyzna, który mieszka w pobliżu i podkreśla, że razem z sąsiadami są zbulweroswani zwężeniem chodnika. - Tu ledwo się teraz mija dwóch pieszych, o minięciu się rodziców z dziecięcymi wózkami, nie ma mowy. Kto za to odpowiada? To jakieś nieporozumienie. My tu jak tą sytuację obserwujemy, to już mówimy, że trzeba będzie wdrożyć chodnikowy ruch wahadłowy – mówi bialanin.
Twierdzi, że chodnik uległ zwężeniu w momencie, gdy właściciel sąsiadującej z nim posesji zaczął ją grodzić. - Gdzie w tym wszystkim jest miasto? Czemu nikt nie zadziałał, przecież tu chodzi o bezpieczeństwo pieszych. Tak wąskie przejście chodnikiem, przy ruchliwym skrzyżowaniu stwarza zagrożenie. Dba się o żabki i jeżyki, a co z ludźmi? - dopytuje. Przyznaje, że interweniował w tej sprawie w bialskim magistracie, ale jak sądzi, bezskutecznie.
O to, co stało się z chodnikiem pytamy więc my, bialskich urzędników. Okazuje się, że sprawa jest im znana.
- Przedsiębiorca budujący budynek na działce przy skrzyżowaniu ul. Narutowicza z al. Tysiąclecia dokonał rozbiórki chodnika, który został niegdyś wybudowany po części na jego działce – wyjaśnia Renata Tychmanowicz, naczelnik wydziału dróg.
Urzędnicy interweniowali w tej sprawie, ale gdy chodnik był już zdjęty w pasie, który należy do działki prywatnej. - Prace rozbiórkowe nie zostały zgłoszone do UM ani też uzgodnione w urzędzie – mówi naczelnik i zaznacza. - Pracownicy wydziału dróg przeprowadzili rozmowę z przedsiębiorcą, aby zaniechał budowy ogrodzenia i przywrócił chodnik do stanu poprzedniego. Niestety przedsiębiorca działa w granicy swojej działki i nie zgodził się na propozycję urzędu.
Napisz komentarz
Komentarze