Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 02:09
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Anna Tonkiel: Praca stała się moją największą pasją

Anna Tonkiel przez trzydzieści dwa lata uczyła w I LO im. J. I. Kraszewskiego. Jako polonista utworzyła grupę teatralną „Fakt”, a kolejno zmieniła jej nazwę na „Morał”. Na swoim koncie ma liczne sukcesy. Po przejściu na emeryturę założyła grupę poetycką „Marzenie”, do której należą seniorzy z Białej Podlaskiej.
Anna Tonkiel: Praca stała się moją największą pasją
Anna Tonkiel przez trzydzieści dwa lata uczyła w I LO im. J. I. Kraszewskiego. Jako polonista utworzyła grupę teatralną „Fakt”, a kolejno zmieniła jej nazwę na „Morał”

Autor: archiwum Anny Tonkiel

Anna Tonkiel ma różnorodne pasje, a wpływ na nie miał charakter jej pracy. Pracę zawodową rozpoczęła w bibliotece I LO im. J. I. Kraszewskiego. Obcowanie z bogatym księgozbiorem w liceum, w którym znajdowały się liczne starodruki rozbudziło w niej pasje literackie, które drzemały już w niej wcześniej, bo zawsze kochała książki. W tym czasie również opiekowała się drużynami harcerskimi działającymi w liceum, zdobywając kolejne stopnie i umiejętności. - Była to bardzo ciekawa praca. Zbiórki, biwaki, wyjazdy letnie do Barkowa, gdzie znajdowała się nasza stanica wodna, a zimą do Białki Tatrzańskiej sprawiały mi ogromną radość i przedłużały młodość. Pozwalały mi czuć się wspaniale. Moja dziesięcioletnia praca w harcerstwie dawała mi wiele satysfakcji, a wdzięczność młodzieży mobilizowała mnie do działania – podkreśla Anna Tonkiel. Została też doceniona przez władze ZHP, w 1978 r.

CZYTAJ TEŻ: Wyższe mandaty dla kierowców były potrzebne [SONDAŻ]

Hawana - czas tańców i zabawy

Była delegatką ZHP na 12. Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów w Hawanie. - To czego doświadczyłam i przeżyłam na Kubie, było niesamowite. Do dziś budzi dreszczyk emocji – zaznacza była polonistka. Przygotowanie do wyjazdu trwało dwa tygodnie, na AWF w Warszawie odbywały się z tej okazji liczne spotkania i prelekcje, np. z Hermaszewskim. Potem na Kubie dwa tygodnie miały miejsce liczne prelekcje i spotkania integracyjne. - Wyjazd na Kubę był w założeniu sposobem na pokazanie jak piękna jest Polska. Na Zawiszy Czarnym przybliżaliśmy nasz kraj Kubańczykom poprzez wyświetlanie slajdów, ale była tam również młodzież z całego świata. Kuba to żywioł, jej mieszkańcy tańczą na ulicach, witają się z turystami, zachęcając do wspólnej zabawy. To inny świat – mówi Anna Tonkiel. Przyznaje, że mieszkańcy Hawany byli mili i życzliwi. Wraz ze swoimi podopiecznymi uczyła się przed wyjazdem dwa tygodnie hiszpańskiego, ale mimo to dochodziło do zabawnych pomyłek językowych w czasie prób porozumienia z hawańczykami. Podczas wyjazdu odbywały się pochody młodzieży i spotkania na stadionie. Wyglądało to jak olimpiada. Młodzież przygotowana przez Annę Tonkiel pokazywała zagranicznym gościom sceny pantomimiczne. Odwiedzili też dom Hemingwaya.

Utworzenie grupy teatralnej "Morał"

W kolejnym roku Anna Tonkiel skończyła zaoczne studia na Uniwersytecie Warszawskim, na kierunku polonistyka i otrzymała zgodnie z wykształceniem etat nauczyciela polonisty w I LO J. I. Kraszewskiego. Od tego momentu poza nauczaniem i wychowaniem młodzieży, kształtowały się jej pasje literacko-poetyckie. - Największą miłością darzyłam teatr – przyznaje była nauczycielka. Najpierw założyła grupę teatralną „Fakt”, dla której przygotowywała jednoaktówki klasyczne. Szybko zorientowała się, że młodzież pragnie wystawiać sztuki współczesne. Wtedy wspólnie z uczniami zdecydowała się na repertuar Sławomira Mrożka i zmieniła w porozumieniu z młodymi ludźmi nazwę teatru na „Morał”. Okazało się, że opracowanie „Serenady” Mrożka przyniosło im ogromny sukces. W 1986 r. na III Ogólnopolskim Forum Teatrów Dzieci i Młodzieży Szkolnej w Białymstoku na etapie okręgowym zajęli I miejsce i zapewnili sobie udział w etapie centralnym w Poznaniu. Nagrodę otrzymali na ferie zimowe. Były to warsztaty teatralne w Krakowie, które odbyły się w Teatrze Starym. - Uczniowie – aktorzy i ja poczuliśmy się bardzo docenieni. Mieliśmy motywację do wystawiania kolejnych sztuk, znowu dość trudnych np. Samuela Becketta „Czekając na Godota” – zauważa Anna Tonkiel. Doszła do wniosku, że warsztaty teatralne rozwijają młodzież, dlatego nawiązała kontakt z Teatrem Ochota, Haliny i Jana Machulskich. - Byliśmy zapraszani do ich teatru na spektakle, a potem dyskusje o obejrzanej sztuce. Halina Machulska przyjeżdżała też do naszego liceum i prowadziła ciekawe spotkania z młodzieżą. Grupy teatralne liczyły od 5 do 8 osób, co uważa za wystarczającą liczbę, by wystawić sztukę na poziomie i się zaprzyjaźnić. Zdarzało się, że próby odbywały się w jej domu. 

- Byliśmy jak rodzina. W pierwszym roku się poznawaliśmy, drugi i trzeci rok był intensywny, a czwarty poświęcony maturze. Ludzi, którzy przeszli przez teatr w sumie było bardzo dużo. Uczniowie wiedzieli, że niczego nie narzucam, ale jedynie wskazuje czy kieruję na odpowiednie tory. Dawało mi to wielkie pole do popisu. To była bardzo zdolna młodzież – konkluduje.

Wraz ze swoimi uczniami uczestniczyła w lokalnych przeglądach, z których też wracali z sukcesami. Wystawiali sztuki Mrożka „Indyk”, „Serenada”, czy Becketta. Były też okazjonalne pogramy. Nad sztuką pracowali rok do półtora roku. Występowali w różnych miejscach m.in. w sali starostwa. Były to bardzo cenne kontakty i wiele dały zainteresowanej teatrem młodzieży, a także mnie samej. Praca przez 32 lata jako polonisty była dla mnie ogromnie ważna – podkreśla Anna Tonkiel. Mogłaby powiedzieć, że to nie była praca, a pasja. Wychowała pięć roczników, bo po czteroletnim cyklu dostawało się rok przerwy od wychowawstwa. Wyrazy wdzięczności i życzliwości otrzymuje na każdym kroku, poprzez telefony, wysyłanie kartek świątecznych czy witanie się w czasie przypadkowych spotkań. 

- Moi uczniowie mówią, że pamiętają jak ich uczyłam, jak im pomogłam. Pracę zawodową traktowałam jak misję. Do dziś ze wszystkimi rocznikami, które opuściły mury liceum spotykam się, zbiera się nas od 10 do 25 osób – moich wychowanków. Wtedy wspominamy i wymieniamy zdjęciami. Myślę, że dla nich to też było ważne, skoro nadal chcą utrzymywać kontakty ze mną - zauważa.

Spełnia marzenia swoje i innych

Po przejściu na emeryturę Anna Tonkiel nie potrafiła siedzieć bezczynnie. Zebrała kilka chętnych osób lubiących coś robić dla innych, a także poezję i założyła grupę poetycką „Marzenie”, która pozwala spełniać marzenia seniorów. Recytują poezję znanych polskich poetów z okazji różnych świąt i ważnych uroczystości. Jest zadowolona, że udało się do programów artystycznych pozyskać znakomitego muzyka Jarosława Bijatę, prowadzącego chór seniorów „Młodzi duchem”. - Od kilku lat cieszę się sympatią środowiska, układam różne programy. Coraz więcej osób pragnie zapisać się do naszej grupy poetyckiej, a ja mam wielką satysfakcję, że ciągle mogę spełniać swoje pasje – wskazuje Anna Tonkiel. W grupie jest 9 osób, więc prezentowanych jest 9 utworów poetyckich i 9 piosenek. - Zaczynałam od 4 osób, ale po każdym spotkaniu pojawiają się nowe osoby. Na początku przygotowań wystąpienia wybieram cytat przewodni. Wtedy sprawdzamy ile osób przychodzi na pierwszą próbę. Wówczas wiem ile tekstów przygotować, następnie Jarosław Bijata dobiera repertuar, a kolejno wspólnie piszemy scenariusz. Grupę poetycką prowadzę od 5 lat – podsumowuje aktywistka.

PRZECZYTAJ:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama