Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 14:14
Reklama dotacje rpo
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

W Boliwii tańczą dla Jezusa, a w Gabonie dekorują palmy

Jak wygląda Boże Narodzenie w Gabonie i Boliwii? O radosnym przeżywaniu świąt mówi br. Sebastian Piasek, który jest misjonarzem w Gabonie, a wcześniej posługiwał przy kościele pw. św. Antoniego w Białej Podlaskiej. Z kolei o boliwijskich tradycjach opowiada s. Gabriela Chodzińska pochodząca z Białej Podlaskiej, a będąca przez wiele lat misjonarką w Oruro.
W Boliwii tańczą dla Jezusa, a w Gabonie dekorują palmy
Jak wygląda Boże Narodzenie w Gabonie i Boliwii? O radosnym przeżywaniu świąt mówi br. Sebastian Piasek, który jest misjonarzem w Gabonie, a wcześniej posługiwał przy kościele pw. św. Antoniego w Białej Podlaskiej. Z kolei o boliwijskich tradycjach opowiada s. Gabriela Chodzińska pochodząca z Białej Podlaskiej, a będąca przez wiele lat misjonarką w Oruro

Źródło: Archiwum br. Sebastiana Piaska

W Gabonie nie ma zwyczaju postu w Wigilię. Z tego wynika również zupełnie inny stół wigilijny. - Ponieważ jest to stół świąteczny, królują na nim ulubione mięsa Gabończyków czyli gazela, małpa, jeżozwierz, dzik afrykański i ryby morskie. W Gabonie wśród potraw świątecznych można znaleźć europejską kaczkę czy baranka. Jednak, większość rzeczy są to tradycyjne potrawy takie jak maniok, banany, ryż i różnego rodzaju mięso i ryba. Myślę ze sposób przygotowania stołu jest zupełnie inny i ma zupełnie inny wymiar niż w Polsce – mówi brat Sebastian Piasek OFMCap.

Dodaje, że nikt w Gabonie nie ubiera choinki. - Po pierwsze dlatego ze nie da się jej kupić, a nawet jak się da, to kosztuje ona majątek. Choć część tego zwyczaju została przejęta, bo duża część rodzin jak i kościołów ubiera w tym czasie palmy w świecące lampki i różnego rodzaju ozdoby świąteczne – przekazuje zakonnik.

W Gabonie nie ma zwyczaju łamania się opłatkiem ani śpiewania kolęd. - Coś takiego jak opłatek w ogóle nie występuje. Myślę, że akurat to bardzo szkoda, bo jest to piękny zwyczaj, który wnosi dużo ciepła i dobra w nasze święta w Polsce. W Gabonie święta są przeżywane bardzo rodzinnie i kościelnie, czyli spędzane na pasterce, czuwaniu przy grocie, szopce betlejemskiej z figurkami, oraz wspólnym śpiewaniu pieśni religijnych – wyjaśnia brat Sebastian Piasek.

Najczęstsze życzenia, jakie sobie składają Gabończycy dotyczą pragnienia dostania się do nieba, dobrego zdrowia, błogosławieństwa Bożego oraz pomyślności w pieniądzach

Nie wręczają prezentów

W czasie świąt Bożego Narodzenia nie ma szczególnej tradycji wręczania sobie prezentów. - Jest to bardziej praktykowane w czasie nowego roku. Biedne rodziny dają sobie prezenty w postaci słodyczy lub jakiś części garderoby, zaś bogate w postaci kosmetyków, perfum czy elementów wyposażenia domu – wymienia brat Sebastian Piasek.

Liturgia Bożego Narodzenia, w tym pasterka, są przeżywane bardzo uroczyście. - Jak jest tu w zwyczaju, przy każdej uroczystości, że podczas mszy świętej odbywają się liczne procesje z tańcem i radością i entuzjazmem. Wszyscy zgromadzeni w kościele poruszają się w rytm muzyki, podrygują i wyrażają ogrom radości z narodzin Jezusa Chrystusa – informuje kapucyn. – Najczęstsze życzenia, jakie sobie składają Gabończycy dotyczą pragnienia dostania się do nieba, dobrego zdrowia, błogosławieństwa Bożego oraz pomyślności w pieniądzach. Myślę, że mają w tym względzie bardzo podobne pragnienia jak my Polacy – zauważa brat Sebastian Piasek.

Msza koguta i treściwa picana

O boliwijskich tradycjach opowiada pochodząca z Białej Podlaskiej s. Gabriela Chodzińska ze Zgromadzenia Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi. Boliwijczycy spotykają się na pasterce o godz. 20, a najpóźniej o godz. 22. Kolędy, które śpiewają mają inny rytm, inną linię melodyczną. Mieszkańcy tego kraju nazywają pasterkę misa de gallo czyli „mszą koguta”. Tłumaczą to tym, że pasterka kończy się zazwyczaj o godz. 12 w nocy, a wtedy następuje pierwsze pianie koguta. Także wśród zwierząt przy żłobku pojawia się kogut.

Po powrocie  z pasterki o godz. 12 w nocy, Boliwijczycy jedzą posiłek czyli w stosunku do polskiej tradycji kolejność przeżywania Wigilii jest odwrócona

 

- Po powrocie  z pasterki o godz. 12 w nocy, Boliwijczycy jedzą posiłek czyli w stosunku do polskiej tradycji kolejność przeżywania Wigilii jest odwrócona. Posiłek, który na tę noc przygotowują nazywa się picana. Jest to treściwa zupa, która zawiera trzy rodzaje mięsa. W zupie jest mięso z kurczaka, wołowina, wieprzowina, a także gotowana kukurydza, ziemniaki oraz małe, suszone, bardzo twarde ziemniaki nazywany chuńo. To wszystko zalane jest wywarem. Na co dzień rzadko zdarza się żeby Boliwijczycy jedli mięso – tłumaczy s. Gabriela Chodzińska.

Dodaje, że w Boliwii nie ma dzielenia się opłatkiem, gdyż Boliwijczycy nie znają tego zwyczaju. - Jako siostry misjonarki z Polski nie wyobrażałyśmy sobie naszej Wigilii bez opłatka, więc przywoziłyśmy go z ojczyzny. Na ile to było możliwe w grupach duszpasterskich wprowadzałyśmy ten zwyczaj, tłumacząc co oznacza ten zwyczaj i gest łamania opłatka – mówi siostra.

Taniec odbywa się w rytm kolędy, dzieci w dwóch rzędach przesuwają się przez środek kościoła zmieniając figury, a kiedy dana para dochodzi do szopki, klęka, adoruje Dzieciątko Jezus

 

Każdy ma Dzieciątko 

Misjonarka przekazuje też, że na mszę bożonarodzeniową Boliwijczycy przynoszą Dzieciątko Jezus. W domu każdy ma swoją figurkę Dzieciątka Jezus, wszystkie zostają przyniesione do kościoła. Figurki są często ubierane w typowe indiańskie stroje albo mają poszyte sukieneczki, niektóre przynoszone są w łóżeczkach, pod kołderką i na poduszce. Zdarzają się takie sytuacje, że rodzina przynosi np. sześć Dzieciątek Jezus, bo tyle osób liczy rodzina. Wszystkie figurki układane są na schodach przed ołtarzem. - Pod koniec mszy wszystkie muszą być mocno pokropione wodą święconą. Boliwijczycy kochają kropienie wszystkiego wodą święconą i to w dużych ilościach. Po liturgii każdy zabiera swoją figurkę do domu. Mieszkańcy Boliwii mówią, że Dzieciątko Jezus musi koniecznie escuchar la misa tzn. wysłuchać mszy świętej. Wyjaśnialiśmy im, że nie chodzi o to by figurka wysłuchała mszy, ale jej właściciel w niej uczestniczył.  Oczywiście, ze względu na tradycję szykowałyśmy miejsce przed ołtarzem, spodziewając się licznych figurek przyniesionych do kościoła – informuje s. Gabriela.

Wskazuje, że ciekawym zwyczajem jest też taniec dzieci w czasie mszy świętej. - Taniec odbywa się w rytm kolędy, dzieci w dwóch rzędach przesuwają się przez środek kościoła zmieniając figury, a kiedy dana para dochodzi do szopki, klęka, adoruje Dzieciątko Jezus, po czym przechodzi na koniec. Ludzie w tym momencie śpiewają i klaszczą w rytm kolędy – tłumaczy s. Gabriela Chodzińska.

Prezenty w kościołach

Dominikanka opowiada, że w samym Oruro nie ma możliwości żeby ktoś miał żywą choinkę, gdyż na wysokości prawie 4 tys. m n.p.m. świerki nie rosną. - Znane są sztuczne choinki, światełka, bombki, ale w wielu miejscach takich jak np. restauracje i sklepy pierwszą dekoracją jest szopka, zamiast choinki. Widać je w witrynach. Każdy rodzina musi też mieć w domu szopkę. W naszym kościele oczywiście miałyśmy sztuczne choinki i szopkę – wspomina misjonarka.

Wielką radością dla najmłodszych Boliwijczyków jest wręczanie prezentów w kościołach. - Jako siostry misjonarki przygotowywałyśmy też dzieciom prezenty i zawsze starałyśmy się żeby w każdej paczce znalazła się zabawka, piłka czy maskotka, elementy przyborów szkolnych, np. kredki czy kolorowe długopisy oraz słodycze. To wszystko dlatego, że w ubogich rodzinach w Boliwii dzieci nie dostają prezentów. W dniu Bożego Narodzenia dzieci przyjeżdżają z okolicznych wiosek do miast i przychodzą do kościołów bo wiedzą, że tam dostaną prezent. Często jest tak, że dzieci kiedy dostaną prezent w jednej parafii, potem biegną do następnej żeby dostać kolejny podarunek. Jest to zazwyczaj jedyny dzień w roku, w którym mogą coś dostać – przyznaje siostra.

Pamięta, jak spytała dzieci, które przychodziły do prowadzonej przez zakon świetlicy, jakie mają zabawki w domu, wtedy jeden z chłopców odpowiedział, że ma tylko piłkę, którą dostał w kościele w dniu Bożego Narodzenia. - Przy okazji prezentów starałyśmy się prowadzić ewangelizację. Dzieci niekoniecznie przychodzą na mszę bożonarodzeniową, ale przybiegają po prezent. Dlatego zbierałyśmy dzieci przy szopce, modliliśmy się razem i śpiewali kolędy, później zapraszałyśmy dzieci do nas na śniadanie, w czasie którego podawałyśmy placek nazywany buńuelo – opowiada.

Dodaje, że to popularne jedzenie sprzedawane na targach, którą kupuje się w drodze do pracy. - W pierwszej kolejności częstowałyśmy dzieci, ale jak coś zostało to dawałyśmy też placki dorosłym. Do tego podawałyśmy kakao – przekazuje s. Gabriela Chodzińska.

Po śniadaniu, dzieci ustawiają się w kolejkę żeby dostać prezent. Siostry dominikanki przygotowywały około 120-150 prezentów. Na co dzień do świetlicy sióstr przychodziło 30 dzieci, ale w święta rozchodziły się wszystkie prezenty. Dominikanka przypomina, że okres Bożego Narodzenia to czas, kiedy w Boliwii jest ciepło. Na grudzień i styczeń przypadają wakacje. W tym okresie rano jest zazwyczaj chłodno, a jak wychodzi słońce temperatura dochodzi do 30 stopni Celsjusza. W Boliwii nie ma drugiego dnia świąt, 26 grudnia jest dniem pracującym – dodaje na koniec zakonnica.

Wielką radością dla najmłodszych Boliwijczyków jest wręczanie prezentów w kościołach

PRZECZYTAJ:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama