Do dramatycznych scen na ulicy Warszawskiej w Międzyrzecu Podlaskim doszło we wtorek 28 lutego około południa. W pobliżu jednego z supermarketów zasłabła i upadła na chodnik kobieta. Widząc co się dzieje, na pomoc natychmiast ruszyli jej przypadkowi przechodnie, którzy zadzwonili po służby ratunkowe i rozpoczęli akcję reanimacyjną. Po chwili do dramatycznej akcji ratunkowej dołączyli też strażacy, którzy tego dnia nie byli na służbie.
– Wyjeżdżając z parkingu sklepowego, zauważyłem leżącą na chodniku kobietę. Wokół niej zgromadzonych było kilka osób. Jeden mężczyzna próbował udzielić pierwszej pomocy. Podbiegłem i zapytałem, czy wezwano już pogotowie. Przystąpiłem też od razu do sprawdzenia oznak życiowych u kobiety, takich nie było, więc rozpocząłem resuscytację krążeniowo-oddechową, razem z panem, który wcześniej próbował reanimować tę kobietę – opowiada mł. asp. Damian Kokoszkiewicz, który dokładnie tego dnia rozpoczął swoją pracę w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Międzyrzecu Podlaskim, a strażakiem jest od 3,5 roku.
Po chwili do mł. aspiranta Kokoszkiewicza dołączył jego kolega z jednostki. – Wracałem z centrum miasta, na ulicy Warszawskiej zobaczyłem zbiegowisko ludzi. Zobaczyłem, że kolega ze zmiany reanimuje panią. Postanowiłem też pomóc i kontynuowaliśmy akcję we dwóch. Kobieta oddychała, ale był to tzw. oddech rybi, agonalny. Jest on podstawą do podjęcia resuscytacji krążeniowo-oddechowej – relacjonuje mł. ogn. Ireneusz Nikończuk, strażak z 10-letnim doświadczeniem.
Uczniowie terespolskiego liceum otrzymali wyposażenie wojskowe [ZDJĘCIA]
Polityka Małego Katynia. Kto chce tam rządzić w roku wyborczym?
Pożary sadzy sporym problemem. Strażacy interweniowali ponad 40 razy!
Chcą powołać specjalną komisję ds. wielkich ferm w powiecie bialskim
Jak przyznają strażacy, wszystko działo się bardzo szybko, a cała akcja trwała ok. 5 minut. Po tym czasie na miejsce przyjechał zespół ratownictwa medycznego. – Trudno to tak naprawdę określić, bo w takich momentach człowiek się na tym nie skupia, to raz, a dwa ten czas się trochę dłuży, jeśli ma się z tyłu głowy, że chodzi o życie człowieka – opowiada Damian Kokoszkiewicz.
Strażacy mieli tego dnia wolne, ale jak podkreślają, zrządzenie losu sprawiło, że znaleźli się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. – Zbieg okoliczności, Opatrzność czuwała nad tym, że akurat tamtędy przejeżdżaliśmy i spotkaliśmy się, by udzielić pomocy tej kobiecie – mówi Ireneusz Nikończuk.
Dodaje, że gdy przekazywali ratownikom medycznym kobietę, miała ona oznaki życiowe. Podkreśla również, że dla każdego strażaka pierwsza pomoc medyczna to chleb powszedni i podstawa pracy.
O akcji ratunkowej na ulicy Warszawskiej mówi też mł. bryg. Sylwester Sadowski, dowódca JRG Międzyrzec Podlaski.
– To dowód na to, że strażacy są na służbie 24 godziny na 7 dni w tygodniu, nawet w czasie wolnym i zawsze niosą pomoc, nie zostawiają ludzi bez opieki. Przy tej akcji nie było czasu na zastanawianie się i zwlekanie, trzeba było działać natychmiast i dało to efekt. Szkolenia mamy od poniedziałku do soboty, po 3 godziny dziennie, w tym kilka godzin poświęcamy ratownictwu medycznemu, dlatego jesteśmy gotowi do takich szybkich reakcji, gdy życie ludzkie jest zagrożone – podkreśla dowódca międzyrzeckiej jednostki.
Napisz komentarz
Komentarze