W jednej chwili ogień zabrał im cały dorobek i poczucie bezpieczeństwa, ale cieszą się, że ocalili życie. Państwa Pieniaków z Piszczaca Drugiego czeka teraz trudna droga podnoszenia z ruin tego, co tworzyli przez kilkanaście lat. Koszty odbudowy przekraczają możliwości finansowe rodziny, dlatego teraz, gdy zima jest coraz bliżej, nawet najmniejszy gest wsparcia jest na wagę złota.
Pan Henryk zorientował się, że coś jest nie tak, gdy przygasło światło żarówki. Nie miał jednak pojęcia, że w drugiej części domu, ogień już zbierał swoje żniwo. Rodzina miała właśnie kłaść się spać, gdy dotarł do nich dławiący dym. – Kiedy otworzyłem drzwi, ogień buchnął na cały korytarz. Uciekliśmy w tym, w czym staliśmy. Pobiegłem wyłączyć prąd i zacząłem gasić. Chciałem ratować to, co się dało – wspomina dramatyczne chwile gospodarz domu.
Ogień zabrał wszystko
Pożar wywołało zwarcie instalacji elektrycznej. W wyniku tego w domu wytworzył się komin, którym rozprzestrzeniał się płomień. Mimo akcji straży pożarnej żywioł strawił wnętrze całej kondygnacji, w której mieszkali. Widok jest porażający. Kuchnia, pokoje, łazienka i korytarz zostały doszczętnie spalone.
Pan Henryk przez tydzień nie mógł dojść do siebie. Starając się ratować dach nad głową swojej rodziny, nawdychał się trujących gazów. Ratownicy musieli również podać tlen jego kilkunastoletniej córce, która razem z rodzicami była tej nocy w domu.
Choć od tragicznej nocy minęło ponad miesiąc, zrujnowane wnętrze domu wciąż o niej przypomina. Rodzina musi mieszkać w piwnicy w pomieszczeniu gospodarczym. Córka państwa Pieniaków przez miesiąc przebywała u cioci, jednak tęskniła za rodzicami, a oni też chcieli mieć ją przy sobie. Mieszkańcy gminy i szkoła przygotowali zbiórkę najpilniejszych rzeczy dla rodziny, m.in. ubrania i książki dla dziewczynki.
Dom państwa Pieniaków był ubezpieczony, jednak firma oceniła, że ubezpieczenie może pokryć tylko straty wynikłe ze zniszczenia ścian i okien. Pan Henryk jest na rencie, pracuje tylko żona.
Trzeba zacząć od nowa
Rodzina jest wdzięczna za każdą dotychczasową pomoc. – Zwróciliśmy się do urzędu gminy. Wsparli nas mieszkańcy wioski, bliższa i dalsza rodzina nam też pomaga. Dziękujemy Bogu przede wszystkim za to, że nie skończyło się na czymś gorszym. Gdyby ogień poszedł dalej, to nie mielibyśmy żadnych szans – mówi pani Małgorzata.
Rodzina stara się jak najwięcej czynności wykonywać samodzielnie. Jednak tutaj liczy się czas, dom trzeba jak najszybciej odbudować, zanim nastąpi zima. Choć państwo Pieniakowie otwarcie nie proszą o pomoc, z ulgą przyjmują każde wsparcie.
– To wyjątkowi ludzie, skromni i uczciwi, którzy sami niewiele posiadając nigdy nie przeszli obojętnie obok cudzego nieszczęścia. – mówi Anna Ciechańska, kuzynka Pieniaków.
Kobieta zorganizowała na stronie Pomagam.pl zbiórkę po pożarze domu (link: https://pomagam.pl/oczze1xg), w której chętni do pomocy ludzie mogą ofiarować dowolną sumę. Kwota zbiórki w całości zostanie przeznaczona na odbudowę. Dotychczas udało się zebrać 1520 złotych. Nawet najmniejszy gest wsparcia jest na wagę złota, ponieważ dzięki niemu rodzinie może uda się zamieszka na zimę w godziwych warunkach.
Więcej przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa, nr 45
Sylwia Bujak
Napisz komentarz
Komentarze