Wiesław Mazurek, sołtys Lipniak dostał z gminy urzędowe wezwanie do naprawienia szkód na drodze gminnej. Zdaniem urzędników zniszczył pas jezdni i pobocze. Jednak to, gdzie dokładnie przebiega droga obok działki sołtysa, gmina sprawdzała już po wezwaniu Mazurka do naprawienia szkód. Sołtys zapewnia, że drogi nie zniszczył. Urzędnicy nie potrafią jednoznacznie odpowiedzieć co wykazał geodezyjny pomiar, a sołtys od radnych zdążył już usłyszeć, że zaorał drogę nie tylko wszerz, ale i wzdłuż.
Na początku października Wiesław Mazurek otrzymał pismo z gminy wzywające go do naprawienia szkód na drodze gminnej biegnącej po granicy wsi Olszewnica i Lipniaki. W piśmie czytamy: "W związku ze zgłoszeniem zaorania pasa drogowego drogi gminnej w Olszewnicy ( ...) po dokonaniu wizji na przedmiotowej drodze, stwierdzono, że dokonał Pan zaorania pasa drogi, zniszczenia pobocza i jezdni. (...) W związku z powyższym proszę o przywrócenie pasa drogowego do stanu pierwotnego w terminie do 27 października. W razie nie wykonania zostanie sporządzony wniosek o ukaranie." Pismo podpisał wójt gminy Kąkolewnica.
Uznali, że zniszczył, zanim zmierzyli
Sołtys ustalił, że zdaniem gminy podobne pisma otrzymało przynajmniej jeszcze dwóch rolników, którzy przy tej drodze mają działki rolne. – Pytałem po wsi, ale nikt mi nie potwierdził, że dostał takie pismo – mówi Mazurek.
Gmina jak się okazało wciąż nie może tego ustalić, bo geodeta wytyczał na nowo drogę dopiero 23 października, czyli 13 dni po tym jak Mazurek dostał pismo, że drogę zaorał. – Wiem, że na działkach skrajnych, graniczących z drogą, mamy z jednej strony ponad 2 metry wejścia w pas drogowy, a z drugiej metr – mówił na listopadowej sesji rady gminy Andrzej Majczyna, kierownik referatu budownictwa i drogownictwa. Jednak zdaniem radnego Grzegorza Gałeckiego, mieszkańca Lipniak, wytyczone przez geodetę granice pasa drogowego na wysokości działki sołtysa idą akurat idealnie po granicy z polem.
Zaorał wzdłuż i w poprzek
Radnym nie przeszkadzało jednak, że informacji o dokładnym przebiegu drogi nie dostali. – Panie sołtysie, drogę pan zaorał nie tylko w poprzek ale i wzdłuż. Teraz po otrzymaniu pisma z gminy pierwszy raz została odorana ta część, gdzie wcześniej była granica. Dostałeś pismo i zrobiłeś tak jak trzeba. Nie stać cię na przyznanie się do winy? Nikt nie zarzuca ci, że nie nauczyli cię orać. Odczep się tylko od drogi, w szkole chyba nie uczyli orania dróg – wykrzykiwał radny z Olszewnicy, Grzegorz Gnych.
Wójt tłumaczyć się nie musi
Pismo do sołtysa wysłał wójt Zbigniew Ładny. Jak mówi po odebraniu informacji, że zniszczono drogę w Lipniakach, wysłał na miejsce pracownika. – Ja się nie muszę panu tłumaczyć – zastrzegł wójt, odpowiadając sołtysowi. – Zgodnie z przepisami o drogach publicznych, zarządca drogi zobowiązany jest do dbania o jej stan.
Sołtys Mazurek nie kryje żalu. Uważa, że został potraktowany niesprawiedliwie. – Moim nazwiskiem można sobie publicznie szastać. Radni od razu zawyrokowali, że sołtys Mazurek drogę zaorał. Co ja teraz mam się ziemi wyrzec, maszyny zmienić, czy może konie kupić? – zastanawia się sołtys.
Więcej przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa, nr 46
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze