Pan Józef doznał złamania końca lewej kości strzałkowej i miał krwiak głowy. W szpitalu był przez kilka dni, a potem musiał odbyć rehabilitację. Tu skutki potrącenia 70-latka przez osobowe bmw.
Do tego wypadku doszło w Radomiu w lutym 2022 roku. 70-latek przechodził przejściem dla pieszych. Połowę drogi pokonał bez problemów i dotarł do wysepki rozdzielającej pasy ruchu. Wkroczył na zebrę, a zbliżający się do tego punktu autobus zwolnił, żeby przepuścić seniora. Lewym pasem jechało BMW. Nie zatrzymało się. Uderzyło w przechodnia.
Samochód jechał z prędkością ok. 79,9 km/h podczas gdy w tym miejscu jest ograniczenie do 50 km/h.
Kto jest winny?
Można powiedzieć, że to wypadek jakich wiele – pieszy i kierowca który przekracza prędkość. Ocenienie sytuacji powinno być proste. Ale okazuje się, że śledczy, którzy zajęli się sprawą poszli w zupełnie innym kierunku.
– Pierwszą opinię w tej sprawie prokuratura dostała od biegłych z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Została sporządzona po pięciu miesiącach od wypadku (HL-II-531/22 z 10 czerwca 2022 r.). Policyjni biegli uznali, że obaj uczestnicy wypadku przyczynili się do niego – opisuje serwis brd24.pl, który już wcześniej opisywał ten przypadek.
Jedna opinia prokuraturze nie wystarczyła i zleciła kolejną. Ta jest – można powiedzieć – szokująca. Ekspert ocenił, że przekroczenie prędkości przez kierowcę BMW nie miało wpływu na wypadek. Biegły wręcz uznał, że gdyby kierowca jechał wolniej, to skutki wypadku byłyby jeszcze gorsze. - Tym samym jakby tłumaczyła przekroczenie prędkości jako coś korzystnego. Śledczy przyjęli za tą opinią, że gdyby kierowca jechał 50 km/h „(…) uderzenie nastąpiłoby środkową częścią pojazdu, co skutkowałoby powstaniem większych obrażeń u pieszego” – opisuje serwis.
Dziennikarze punktują taką oceną i pracę śledczych, a jednym z powodów jest to, że BMW wyprzedziło zwalniający przed przejściem autobus.
Prokuratura umorzyła sprawę przeciw kierowcy BMW. Uznała, że nie było znamion spowodowania przez niego wypadku drogowego. Prokurator napisał w umorzeniu wprost, że pan Józef J. „nienależycie dokonał oceny sytuacji na drodze” i wszedł wprost pod samochód. „Tym samym to on jest sprawcą zdarzenia będącego przedmiotem rozpoznania w sprawie” - uznał śledczy.
A może jednak kierowca?
Dziennikarze zaczęli drążyć temat. Zadali prokuraturze szereg szczegółowych pytań. Odpowiedzi nie otrzymali, ale okazało się, że wszczęto wewnętrzna kontrolę całego postępowania.
– Po blisko roku od zajęcia się przez nas tą sprawą, poszkodowany pan Józef, otrzymał informację z prokuratury, że sprawa jego wypadku będzie ponownie prowadzona przez śledczych z Radomia – czytamy.
Zastępca Prokuratora Generalnego uchylił, jako niezasadne, postanowienie prokuratora Prokuratury Rejonowej Radom – Zachód. A to oznacza, że sprawa będzie rozpoznana jeszcze raz.
Napisz komentarz
Komentarze