6 września Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o obniżeniu stóp procentowych o 75 punktów bazowych. Czy decyzja była dobra, czy zła w obecnej sytuacji gospodarczo – finansowej kraju? Dlaczego?
Dariusz Stefaniuk: GUS podał że, wskaźnik dynamiki cen konsumpcyjnych spadł w sierpniu do 10,1 proc. To najniższy wynik od 17 miesięcy. Analizy specjalistów m.in. z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, wskazują, że kolejne miesiące przyniosą spadek inflacji. Zakładany jest jednocyfrowy poziom na koniec 2023 r. Przypomnę, że Platforma Obywatelska przekonywała, że w 2023 r. inflacja wciąż będzie rosnąć. Strasznie Polaków cenami chleba po 30 zł czy paliw po 15 zł. pokazują, że przy braku konkretnych pomysłów opozycji zostaje tylko demagogia i niczym nie podparte analizy. To co by było z naszymi kredytami gdyby rządził Donald Tusk, możemy zaobserwować w głosowaniach Rady Polityki Pieniężnej, gdzie trójka jej przedstawicieli wysłanych tam przez partie opozycyjne opowiadała się za podnoszeniem stop procentowych. Głoszono kuriozalne hasła, że gospodarkę trzeba ochłodzić a ludzie nie powinni mieć tylu pieniędzy bo wydając je napędzają inflacje. Jest to daleka nam polityka, którą w latach 90 tych wprowadzał Leszek Balcerowicz.
Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopę referencyjną z 6,75 proc. do 6 proc. uważam, że jest to dobra decyzja. Obniżki stóp pozytywnie wpłyną na umowy kredytowe. Zwiększy się zdolność kredytowa. Szczególnie odczuć to mogą osoby, które chciałyby zaciągnąć kredyt mieszkaniowy, ale wysoki koszt pieniądza im to uniemożliwiał. Niższe stopy procentowe podniosą dochód rozporządzalny osób mających kredyty mieszkaniowe o zmiennej stopie, bo obniżą się ich raty. Oczywiście kij ma dwa końce i obniżka stóp spowoduje słabszą koniunkturę dla lokat czyli produktów oszczędnościowych. Ci klienci przeniosą się z inwestycjami na inne rynki typu akcje, obligacje, surowce czy nieruchomości. Poprawią się więc możliwości popytowe i konsumpcja. To z kolei może przełożyć się na zwiększone obroty przedsiębiorstw produkcyjnych i usługodawców. Poza tym ożywienie sprzedaży nowych kredytów, dzięki większej zdolności kredytowej, spowoduje większą aktywność na rynku mieszkaniowym i ogólnie budowlanym.
Stanisław Żmijan: Na wstępie pragnę podkreślić, że inflacja w Stanach Zjednoczonych utrzymuje się na poziomie 3%, zaś w całej Unii Europejskiej na poziomie 5%. Nikomu z tych obszarów gospodarczych, nie przychodzi do głowy obniżanie stóp procentowych. Ani Amerykańska Rezerwa Federalna, ani Europejski Bank Centralny nie korzystają z tych narzędzi możliwej interwencji, w aktualnej sytuacji gospodarczo-finansowej. Polska jest drugim po Węgrzech krajem w Unii Europejskiej o najwyższej inflacji, przekraczającej poziom 10%. Z ekonomicznego punktu widzenia, obniżenie stóp procentowych o 75 punktów bazowych jest decyzją niebezpieczną, zarówno dla gospodarki jak i dla budżetów domowych. Skutkiem tej decyzji będzie osłabienie wartości naszego "złotego", zaś inflacja zamiast spadać, zatrzyma się na wysokim poziomie. Powstaje pytanie, czy przypadkiem nie jest to działanie zamierzone? Bowiem jeden z ministrów nie tak dawno, w przypływie szczerości przyznał że jeden procent inflacji daje do budżetu 4,3 mld złotych przychodu. Zapewne ucieszą się ci, co mają kredyty w złotówkach, ich raty spadną. Niestety mający kredyty w walutach obcych zapłacą więcej. Ale największym kredytobiorcą jest nasze państwo, w budżecie na 2024 rok zapisany został deficyt w wysokości 165 mld złotych.
Kolejne pytanie, komu prezes Glapiński zrobił dobrze? Ewidentnie widać, że działa na zamówienie partyjne rządu PiS. Premier Mateusz Morawiecki, nie mogąc sięgnąć po środki finansowe w ramach KPO, korzysta z usług RPP i serwilizmu Prezesa Glapińskiego. W sposób szczególny ucierpi gospodarka, wszystkie zakupy w walutach, począwszy od ropy, wywołają wzrost cen, oddalający w czasie cel inflacyjny , czyli inflację na poziomie 2,5%. Za te nieodpowiedzialne decyzje będziemy płacić wszyscy.
W trakcie budowy jest A2, w założeniu ma zostać poprowadzona do granicy państwa, jednak budowa jej ostatniego odcinka, Dobryń – Kukuryki, może stanąć pod znakiem zapytania z uwagi na sytuację geopolityczna. Czy koncepcja autostrady do samej granicy wschodniej Państwa jest jeszcze zasadna, czy należałoby zweryfikować plany w tym względzie?
D.S.: Budowa autostrady do granicy z Białorusią została zaplanowana przez rząd PiS kilka lat temu. W przeciwieństwie do Platformy Obywatelskiej, której przedstawiciele i parlamentarzyści woleli skupić się na połączeniach drogowych Polski zachodniej. Nawet posłowie z naszego regionu w tym Poseł Stanisław Żmijan dywagował czy nie powinna to być raczej droga ekspresowa, a ówczesny mazowiecki dyrektor GDDKiA wręcz mówił, że budowa autostrady do granicy państwa nie ma sensu „bo tu przecież nikt nie jeździ”. Według umowy nowym odcinkiem autostrady z Białej Podlaskiej do Warszawy pojedziemy wszyscy już w przyszłym roku. Ja obstawiałbym przełom 2024/2025. Tym samym spełniamy jedną z naszych obietnic wyborczych czyli wyrównanie szans na rozwój zaniedbanej przez rząd PO Polski wschodniej.
Uważam że wielce zasadnym będzie w aktualnej sytuacji geopolitycznej wybudowanie autostrady A2 do granicy państwa mając na względzie suchy port przeładunkowy w Małaszewiczach. Terminal, który tam aktualnie powstaje i został dofinansowany przez rząd PiS w kwocie ponad 3,5 mld złotych to będzie kluczowe miejsce na logistycznej mapie Europy. Zyski z oclonych towarów dla państwa polskiego to 50 mld. zł w ciągu 10 lat. To inwestycja, która oprócz jednostki wojskowej w połączeniu z autostradą stworzy szanse tysiącom naszych mieszkańców na dobrze płatną pracę. Warto przypomnieć za Tuska bezrobocie w naszym regionie to prawie 18% my zmniejszyliśmy je dwukrotnie.
S.Ż.:Trudne relacje pomiędzy Polską a Białorusią, w szczególności po barbarzyńskim napadzie Rosji na Ukrainę i dzisiaj w czasie pełnoskalowej wojny utrudniają dokończenie procesu przygotowania i realizacji autostrady A2 na końcowym odcinku Dobryń- Kukuryki. Przejście przez granicę, lokalizacja mostu granicznego na rzece Bug , jego konstrukcja i architektura oraz utrzymanie w czasie eksploatacji wymagają ścisłej współpracy i uzgodnień partnerów po obu stronach granicy. Wojna się skończy, stosunki zostaną unormowane, tego oczekują gospodarki obu państw, ale i kontynentów Europy i Azji, tego oczekują przedsiębiorcy, tego oczekują zwykli ludzie. Teraz należy realizować autostradę bez zbędnej zwłoki na całej długości z łącznikiem do istniejącego i funkcjonującego dzisiaj, jedynego przejścia granicznego z Białorusią w Terespolu. Szkoda tylko zmarnowanego czasu. Gdyby rząd PiS po 2015 roku nie wyhamował na kilka lat , dobrze rozpędzonych inwestycji drogowych przez rząd PO i PSL, w ramach krajowego programu "Budowy autostrad i dróg szybkiego ruchu", do momentu wybuchu wojny, problem mielibyśmy za sobą.
Czy rząd polski, niezależnie od decyzji UE, powinien zablokować po 15 września możliwość przewozu ukraińskiego zboża przez granicę Polski? (blokada unijna na wwóz produktów z Ukrainy mija 15 września). Jak należy w tej sytuacji postąpić?
D.S.: Blokada transportu Ukraińskich zbóż powinna zostać utrzymana. I żebyśmy się dobrze zrozumieli… Wszyscy rozumiemy trudną sytuację Ukrainy ale interes Polek i Polaków jest ważniejszy niż ukraińskich oligarchów, dlatego musimy go postawić na najwyższym stopniu podium. Nie mam zaufania do decydentów w UE w temacie przedłużenia tego embargo dlatego, że poprzedni kryzys wywołany napływem Ukraińskiego zboża był następstwem dyrektywy UE, nakazującym „wpuszczać” wszystko z Ukrainy. Nasi wschodni sąsiedzi nie musieli w produkcji rolnej przestrzegać żadnych wytycznych unijnych, tak skrzętnie pilnowanych w naszym kraju. Nie mam też wątpliwości, że politykom partii opozycyjnych jest poniekąd „na rękę” każdy kryzys, który uderza w PiS przed wyborami. Jestem niemal pewien, że ich intencją jest to, aby embargo na ukraińskie zboża zostało zniesione, a cała wina spadła na partię rządzącą tuż przed 15. października. W myśl zasady Manfreda Webera politycznego szefa Donalda Tuska, który chce walczyć wszystkimi sposobami aby PiS nie utrzymał władzy w Polsce. Dlatego nie ugniemy się presji obronimy polskich rolników. Minister Rolnictwa Robert Telus jest doświadczonym politykiem ale również rolnikiem z krwi i kości. Jest on całkowitym zaprzeczeniem Kołodziejczaka, który buduję narrację na aferach, krzyku i kłamstwach. Jestem pewien, że plan Ministra Telusa będzie skuteczny
S.Ż.: Rolnictwo, zarówno w Polsce jak i w Ukrainie jest teraz, i będzie w przyszłości ważną częścią gospodarek sąsiadujących ze sobą krajów. Z tego faktu dawno należało wyciągnąć właściwe wnioski i przygotować nasze rolnictwo już dzisiaj, ale także na przyszłość do konkurowania na rynku produkcji rolnej, w tym na rynku zbóż, w dobrze pojętym interesie obydwu krajów. Sytuacja jaką dzisiaj mamy w zakresie niekontrolowanego wwozu do Polski ponad 5 mln ton zboża z Ukrainy, wynika nie tylko z nieudolności naszego rządu i braku właściwych działań. Fakt, że rząd nie chce ujawnić listy firm, które zaimportowały zboże z Ukrainy, wskazuje na to, że była to świadoma działalność i brali w tym procederze udział przedsiębiorcy powiązani z władzą PiS. Zamykanie granicy nie rozwiązuje tego problemu, ani w Polsce, ani na Ukrainie. Ukraina jest w stanie pełnoskalowej wojny, prowadzi heroiczną walkę w obronie swojego terytorium , ale także w interesie całego "demokratycznego świata". Nasza obecność w gronie państw Unii Europejskiej zobowiązuje nas do przestrzegania prawa unijnego, w szczególności w zakresie ochrony granicy. Problem wywozu zboża z Ukrainy wymaga systemowego rozwiązania. W oparciu o środki Unii Europejskiej, należy pilnie przygotować infrastrukturę oraz procedury, umożliwiające przyjazny wywóz ukraińskiego zboża przez nasze terytorium do krajów trzecich, korzystając z zadeklarowanej pomocy innych krajów, w tym Litwy i Łotwy.
Napisz komentarz
Komentarze