Kluczowa zmiana to taka, że opłatę wnosić teraz będziemy z góry, czyli przed rozpoczęciem jakichkolwiek czynności przez diagnostę. A więc niezależnie od tego, czy auto przejdzie badanie pozytywnie, czy negatywnie. Wcześniej płaciło się dopiero po zakończeniu przeglądu, a gdy była usterka wymagająca usunięcia, przerywało się badanie i jechało, by ją usunąć.
– Teraz, gdy diagnosta znajdzie usterkę, której efektem będzie negatywny wynik badania technicznego, będzie musiał wprowadzić tę informację, wraz z kodem usterki, do Centralnej Ewidencji Pojazdów – mówi Mikołaj Krupiński, rzecznik prasowy Instytutu Transportu Samochodowego.
Kierowca nie może liczyć na zwrot pieniędzy. Negatywny wynik badania zobowiązuje go do usunięcia usterki. Jeśli zrobi to w okresie 14 dni, ponowne badanie techniczne na tej samej stacji kontroli pojazdów wyniesie od 13 do 36 zł, w zależności od wagi usterek.
Zmiany w przepisach sprawią, że inni diagności będą mieli pełną informację, dlaczego pojazd nie przeszedł okresowego przeglądu. Ma to zapobiec sytuacji, gdy po negatywnym wyniku badania kierowca jedzie do innej stacji, by tam – na przykład "po znajomości" – uzyskać pozytywny wynik kontroli.
Jedynym wyjątkiem od zasady płatności z góry za badanie, będzie rozliczenie usługi na podstawie faktury VAT z odroczonym terminem płatności, np. przedsiębiorcom zarządzającym flotą pojazdów.
– Nowelizacja ta położyła podwaliny pod zmianę krajobrazu pojazdów poruszających się po polskich drogach. Był to krok ustawodawcy w kierunku zmniejszenia liczby wypadków śmiertelnych. Według raportu Eurostat Statistics na polskich drogach ginie 79 osób rocznie na 1 milion mieszkańców, co jest jednym z wyższych wyników w Unii Europejskiej. – mówi Karol Sołoducha z firmy PHU Auto Skup
Tak radykalne zmiany wywołały jednak gorącą dyskusję wśród kierowców. – Zmiany te będą miały dwa główne efekty. Po pierwsze, część diagnostów i stacji będzie bardzo opornie podbijało przeglądy, szukając na siłę usterek. A drugi to taki, że i tak już istniejące podziemie, które podbija badania samochodom naprawdę w złym stanie, pogłębi się jeszcze bardziej, bo popyt na lekkie podejście do badania jest pożądany wśród wielu klientów. – mówi Bartosz, kierowca z Białej Podlaskiej.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 48
Maciej Maciejuk
Napisz komentarz
Komentarze