Wczoraj, 20 marca rolnicy w całego regionu przyjechali ciągnikami do Białej Podlaskiej. Przez kilka godzin poruszali się po mieście oraz krajowej dwójce na odcinku od skrzyżowania z ul. Warszawską do skrzyżowania z Al. Solidarności.
Prezydent zablokował protest? Rolnicy i tak przyjechali do Białej Podlaskiej
Około 50 ciągników ustawiło się przed budynkiem Starostwa Powiatowego w Białej Podlaskiej, gdzie rolnicy na zaproszenie starosty Mariusza Filipiuka spotkali się z nim. – Starosta przyjął nas życzliwie, wysłuchał naszych postulatów i zapewnił, że nas wspiera – mówi jeden z liderów protestu Adam Olszewski.
Czekali na wyjście prezydenta
Rozgoryczeni rolnicy zebrali się pod Urzędem Miasta w Białej Podlaskiej, gdzie podczas konferencji prasowej opowiadali o swojej trudnej sytuacji.
– Pan prezydent odmawiając wydania pozwolenia na protest, użył argumentów, które bardzo uderzają w rolników. Pierwszy był taki, że rolnicy nie będą potrafili zapewnić podczas protestu korytarza życia. Jest to totalną bzdurą, bo na każdym proteście rolników korytarz życia był zachowany – mówił jeden z liderów rolniów, Piotr Kisiel.
Z kolei drugi lider, Michał Filipiuk dodał, że część rolników należy do ochotniczych straży pożarnych i jest przeszkolona z pierwszej pomocy przedmedycznej. W związku z tym rolnicy nie pozwoliliby na narażenie kogoś na niebezpieczeństwo.
– Kolejny argument był taki, że pan prezydent będzie dbał o bezpieczeństwo mieszkańców miasta i okolic. Tylko należałoby się zastanowić, w jaki sposób chce pan o to dbać, bo moim zdaniem bezpieczeństwo żywieniowe jest tak samo ważne. Nawet można powiedzieć, że ważniejsze. Syfu, który zjeżdża do nas z Ukrainy w sposób nieunormowany, bardziej zatruwa życie mieszkańcóm niż ten 1 dzień, niż ta 1 doba protestu – zaznaczył.
Rolnicy podkreślali przy okazji, że walczą dla ogółu społeczności. – To, co do nas wjeżdża z Ukrainy czy też Zielony Ład, dotkną nas wszystkich. Jeżeli wejdą te regulacje, to konsekwencje poniosą wszyscy, w tym mieszkańcy miast, bloków. Do tego dochodzą podatki ekologiczne, podatki od aut spalinowych – mówił Piotr Kisiel. Odniósł się także do wypowiedzi prezydenta, w której włodarz podważa zasadność protestowania w Białej Podlaskiej rolników z Międzyrzeca Podlaskiego.
– Dziś protestują rolnicy z powiatu bialskiego. Nieważne, czy gospodarz jest spod Międzyrzeca, Łomaz, czy Wisznic. Chcemy pokazać panu prezydentowi, jaka jest siła rolników. A czy Białej Podlaskiej nie dotknie Zielony Ład, czy do Białej nie dotrze skażona żywność? Należałoby się kierować nie interesem własnym, a interesem mieszkańców miasta i ludzi z gmin ościennych. Chociażby ze względu na to, że miasto jest żywione przez wieś – tłumaczył.
Prezydent nie wyszedł do rolników zgromadzonych pod magistratem
Mimo że rolnicy zgromadzeni pod bialskim magistratem liczyli na to, że prezydent wyjdzie do nich i porozmawia z nimi "face to face", nie doszło do takiej konfrontacji. Za to włodarz miasta przyjął w gabinecie 5-osobową delegację gospodarzy.
Prezydent Michał Litwniuk podczas konferencji prasowej zorganizowanej zaraz po spotkaniu z rolnikami, tłumaczył, że u podstaw decyzji odmownej były względy bezpieczeństwa mieszkańców Białej Podlaskiej i całego subregionu.
– Prosiłem o uszanowanie, że rolnicy, dobrzy gospodarze reprezentując swoje słuszne postulaty, muszą wykazać zrozumienie, że miasto także ma swojego gospodarza, który ma swoje gospodarskie obowiązki – mówi prezydent miasta. – Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby zrozumieć, jak poważne ograniczenie dla właściwego funkcjonowania nie tylko miasta z pięćdziesięciokilkutysięczną populacją, ale także kolejnych dziesiątek tysięcy mieszkańców subregionu, którzy codziennie obwodnicę przekraczają, by to stanowiło – argumentował. Podkreślił, że wyszedł do rolników z inicjatywą spotkania, wyznaczając w piątek 2 różne godziny na rozmowę z liderami protestu. – Nie dano mi tej szansy, więc musiałem postąpić odpowiedzialnie, dokładnie tak jak moje gospodarskie i prawne obowiązki nakazują – mówił.
Jednocześnie zaznaczył, że nie neguje prawa rolników do protestu i słuszności ich postulatów.
– Stała się rzecz przecież dla obu stron chyba satysfakcjonująca. Rolnicy dziś (20 marca przyp. red.) realizują swoje prawo do protestu, ich postulaty są zauważone, ale jednocześnie nie odbywa się to kosztem paraliżu jego mieszkańców. To nawet z punktu widzenia postulatów rolników jest o tyle życzliwe, że taka forma protestu w ciągu 1 dnia i bez blokad kluczowej, strategicznej arterii nie spowoduje protestów, gniewu, niezadowolenia mieszkańców, a ufam, że z pewnością nie zrodzi ryzyka jakiejś tragedii – mówił prezydent.
– Pan prezydent wyjaśniając powód odmowy zorganizowania protestu, zasłaniał się bzdurnymi argumentami. Kiedy zażądaliśmy przeprosin, nie był w stanie zdobyć się na słowo „przepraszam”. Nie był w stanie przede wszystkim wyjść do nas wszystkich. Jesteśmy rozczarowani tym spotkaniem – mówili zaraz po spotkaniu rolnicy.
Blokady w Wisznicach, Hannie, ale nie w Białej Podlaskiej
Rolnicy zaznaczyli, że odmowa na zorganizowanie protestu w Białej Podlaskiej nie oznacza, że rolnicy mieliby nie pojawić się tego dnia w mieście. Podkreślali, że to dzień, w którym będą załatwiać sprawy urzędowe i robić zakupy. – Ciągnik jest to pojazd wolnobieżny, więc rolnicy wykorzystują swoje narzędzia pracy do załatwienia spraw. Mamy sezon wiosenny, zakupów materiałów siewnych i środków do produkcji rolnych, więc ciągniki są dla rolników środkami transportu – tłumaczył Piotr Kisiel.
20 marca rolnicy blokowali też rondo w Wisznicach i Hannie.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze