Z wyliczeń ekonomisty Łukasza Kozłowskiego, przytoczonych przez Business Insider Polska, wynika, że żeby w przyszłości dostać (kwoty brutto):
- 3000 zł emerytury – dzisiejszy 30-latek musi zarabiać od 3722 zł do 5873 zł,
- 4000 zł – od 4962 zł do 7831 zł,
- 5000 zł – od 6200 do blisko 9800 zł brutto,
- 8000 zł – od 9924 zł do 15 662 zł.
Zarobki często nierealne
To dużo, biorąc pod uwagę, że od 1 stycznia 2024 roku płaca minimalna wynosi 4242 zł, a od 1 lipca wzrośnie do 4300 zł brutto.
W trudniejszej sytuacji są kobiety. Ich bowiem będą dotyczyć wyższe „widełki” dochodów, ponieważ zwykle pracują krócej niż mężczyźni.
W praktyce oznacza to, że przywilej wcześniejszego zakończenia pracy, jaki mają obecnie kobiety, znacząco obniża kwotę, jaką będą dostawać z ZUS-u. W niemal każdym przypadku mowa tu o różnicy bliskiej 58 proc. w zarobkach uprawniających do danej emerytury.
Spokojnie, to tylko prognoza
Ekspert podkreślił, że do powyższych wyliczeń przyjął, że realny wzrost wynagrodzeń w kolejnych latach będzie wynosić 1,5 proc. rocznie. Do tego realna waloryzacja kapitału emerytalnego powinna wynosić 3 proc. rocznie.
Kozłowski oparł swoje wyliczenia na aktualnych tablicach trwania życia udostępnionych przez ZUS. Należy jednak pamiętać, że są to tylko szacunkowe wartości i mogą one się zmieniać w zależności od przyszłych warunków ekonomicznych i demograficznych.
Smutna prawda
Według danych ZUS w 2023 r. przeciętna emerytura w Polsce wynosiła ponad 3400 zł brutto. Tyle że – jak zauważył Business Insider – dwóch na trzech świadczeniobiorców otrzymuje przelewy niższe od wskazanej średniej, z czego połowa z nich może liczyć na wpływy niższe niż 3 tys. zł brutto.
A jak to będzie wyglądało za kilkadziesiąt lat?
Tego lepiej nie prognozować, bo nie wiadomo, czy z powodu niżu demograficznego cały system emerytalny po prostu się nie zawali.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze