Utrudnienia w ruchu trwać będą przez sześć dni, od 22 czerwca (sobota) od godz. 08:00 do 27 czerwca (czwartek) godz. 18:00. Miejscem zgromadzenia będzie węzeł drogowy na skrzyżowaniu dróg DK2 i DK19 (trasy będą całkowicie zablokowane, nieprzejezdne). Protest organizuje Komitet Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu.
Jak mówi Waldemar Jaszczur przewodniczący zgromadzenia, kiedy poszkodowanej stronie wyczerpują się możliwości porozumienia na płaszczyźnie dialogu, nie pozostaje nic tylko strajk. - Mamy dużo postulatów. Przedstawiliśmy je na spotkaniach z byłym rządem i obecnym rządem. Gdyby chociaż jeden, jedyny został spełniony i pojawiła się obietnica rychłej zmiany na lepsze, tego protestu by nie było. Ale nie ma nic. Zupełnie nic - podkreśla Waldemar Jaszczur, przewodniczący Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu
Dodaje, że przewoźników drenują opłaty wziązane z prowadzeniem działalności. w szczególności składka ZUS.
- To jest dramat, składka ZUS jest tak wysoka, że obecnie przewoźnik nie jest w stanie pokryć kosztów utrzymania firmy. W pierwszym kwartale roku ponad 100 firm ogłosiło bankructwo. Ponad 1000 firm zostało zrestrukturyzowanych. Co chwilę słyszymy, że kolejna firma pada. Kiedy się wreszcie ktoś obudzi? Przecież transport to jest bezpieczeństwo państwa, on napędza gospodarkę - podkreśla.
Dla przewoźników problemem jest też nakaz wymiany tachografów. - To jest skandal, żeby w dwu lub trzyletnich samochodach wymieniać urządzenia rejestrujące, które są sprawne - wskazuje. Tłumaczy, że kolejną sprawą jest funkcjonowanie na polskim rynku zagranicznych firm spoza Unii Europejskiej, które zabierają klientów firmom polskim, gdyż te nie są w stanie z nimi konkurować. - Istotna jest też kwestia dotycząca umowy liberyzacyjnej między Unią a Ukrainą. Co w tej sprawie rząd zrobił? Nic - zauważył Waldemar Jaszczur.
Protest przewoźników zasięgiem ma objąć cały kraj. Protestujących wesprą też rolnicy.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze