Jak co roku pod “świętymi dębami”, 29 września odbyła się msza święta upamiętniająca prześladowanych unitów. W tym roku wzięli w niej udział nie tylko mieszkańcy miejscowości i leśnicy, ale też członkowie Klubu Genealogicznego z Białej Podlaskiej, którzy wysłuchali prelekcji wygłoszonej tego dnia przez leśnika Tomasza Bylinę, który będąc nadleśniczym Białej Podlaskiej zadbał o upamiętnienie niezwykłego miejsca, przypominającego zdarzenia z XIX wieku.
Upamiętniają zdarzenia z XIX wieku
Tomasz Bylina wyjaśnia, że w 1999 r. jak został leśniczym leśnictwa Szadek, na którego terenie znajdują się pomniki przyrody - ‘święte dęby”, ustępujący leśniczy pokazał mu to niezwykłe miejsce i opowiedział historię “świętych dębów”. - Nawiązał, że w tym miejscu koczowali unici z parafii Hrud. Pomyślałem wtedy, że jak zostanę nadleśniczym, będę chciał to miejsce upamiętnić. W 2016 r. zostałem nadleśniczym nadleśnictwa Biała Podlaska, wówczas dwa najokazalsze dęby ogrodziliśmy płotkiem, postawiliśmy tablicę z napisem, który pochodzi z książki Władysława Reymonta pt. “Z ziemi chełmskiej” i opisuje te wydarzenia. W 2017 r. mieszkańcy parafii Hrud w tym miejscu postawili drewniany krzyż i odbyła się uroczysta msza święta, którą celebrował ks. biskup Pacyfik Dydycz. Od 2016 r. spotykamy się na corocznej mszy świętej w intencji dawnych i obecnych mieszkańców parafii Hrud, leśników nadleśnictwa Biała Podlaska i naszych rodzin - mówi Tomasz Bylina.
Dodaje, że w 2016 r. była obchodzona 420. rocznica zawarcia unii brzeskiej, do którego doszło w 1596 r. Odtąd datuje się powstanie Kościoła unickiego. - Pod ‘świętymi dębami” w 1876 r., kiedy nasiliły się represje, padła w Hrudzie wieść, że idą ponownie kozacy z popami i na siłę będą chrzcić dzieci w cerkwi prawosławnej. Wówczas ok. 17 kobiet zabrało swoje dzieci i uciekły w to miejsce w lesie, pod “święte dęby”. To była wczesna wiosna, nie miały ciepłych okryć, ani zapasów jedzenia. Spędziły tam sześć tygodni i uratowały w ten sposób dzieci przed chrztem w cerkwi prawosławnej. Po pewnym czasie kozakom znudziło się pilnowanie czy kobiety wracają z lasu. Wcześniej otoczyli go kordonem i nie pozwalali nikomu z mieszkańców tam pójść, żeby dostarczyć ukrywającym się żywność. Po opuszczeniu Hruda i lasu przez kozaków, kobiety z dziećmi mogły wrócić do swoich domów - opowiada Tomasz Bylina.
Chrzciny pod 'świętym dębami"
Wskazuje, że to zdarzenie opisał w swojej książce Władysław Reymont. - W czasie prześladowań unici, żeby zawrzeć związek małżeński, brali śluby w lasach albo uciekali do Galicji, tam mogli brać śluby i chrzcić dzieci. Takie śluby nazywane były krakowskimi. W 2018 r. potomkini unitów z Hruda, która mieszka w Krakowie, przyjechała ze swoim mężem i dzieckiem, by swojego potomka ochrzcić przy “świętych dębach”. Sakramentu udzielił ks. Jarosław Grzelak - mówi Tomasz Bylina. Dodaje, że nie ma informacji, by pod ‘świętymi dębami” w Hrudzie zawierano małżeństwa, ale w nadleśnictwie Leśna Podlaska jest “Dąb Miłości”, też pomnik przyrody, gdzie według tradycji odbywały się śluby. - Sakramenty w czasie prześladowań były zawierane w różnych miejscach np. w nadleśnictwie Międzyrzec Podlaski, Uroczysko, Sumierz, tam też spotykali się unici. Jak przyjeżdżał ksiądz z Krakowa, raz na pół roku, to unici garnęli się do przyjęcia komunii, ochrzczenia dzieci czy zawarcia związku małżeńskiego - tłumaczy Tomasz Bylina.
Napisz komentarz
Komentarze