„11 listopada widzimy się wszyscy w Warszawie. Bo Polska to my...”.
„Do zobaczenia na Marszu Niepodległości!”.
„Rafał Trzaskowski nie zatrzyma Marszu Niepodległości!”.
„Marsz Niepodległości przejdzie niezależnie od tego, czy się to Trzaskowskiemu podoba, czy nie”.
To tylko część internetowych komentarzy w reakcji na decyzję prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który nie zgodził się na zorganizowanie 11 listopada wielkiej manifestacji w stolicy. Organizator wydarzenia, czyli Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, już zapowiada, że ze z tą sprawą pójdzie do sądu.
200 zatrzymanych, 32 rannych. Z roku na rok było ich tylko więcej
To ma być już 14 edycja wydarzenia. Prawicowi działacze zaczęli organizować marsze w 2010 roku, kiedy doszło do katastrofy smoleńskiej.
Do Warszawy co roku zjeżdżały tysiące ludzi z całej Polski. Maszerowali z flagami, transparentami, racami.
210 osób zatrzymanych, 29 rannych w szpitalach, zniszczone samochody i ulice, 40 rannych policjantów – to bilans marszu z 2011 roku.
200 zatrzymanych, 32 rannych w tym 12 policjantów – to rok 2014.
„Na trasie miały miejsce nieliczne incydenty z udziałem uczestników demonstracji, które nie wpłynęły jednak na przebieg zgromadzenia i bezpieczeństwo manifestantów. Część osób uczestniczących w Marszu używała środków pirotechnicznych, nie odnotowano jednak, by stanowiło to zagrożenie dla demonstrantów oraz nie zostały wyrządzone żadne szkody. Instytut wskazuje, że race świetlne stanowią częsty element tego typu manifestacji” – to już relacja obserwatorów z Ordo Iuris z 2023 roku.
Co pismo, to inna data. Dlatego urzędnicy odmówili
W tym roku marszu ma nie być. Tak przynajmniej zarządził warszawski ratusz. Powołuje się przy tym na kwestie formalne. Stowarzyszenie Marsz Niepodległości złożyło 28 września 2024 r. pierwsze zawiadomienie o zgromadzeniu zwołanym od godz. 21 w dniu 28 października do godz. 1 w dniu 12 listopada.
– Organizator złożył następnie kolejne, praktycznie tożsame w treści zawiadomienia, różniące się jedynie początkową datą planowanej aktywności – dodają urzędnicy.
I dodają, że w każdym zawiadomieniu o zgromadzeniu zadeklarowano udział 100 tys. osób.
Urzędnicy odmówili, tłumacząc że takie składanie dokumentów „nie pozwala uznać, które z nich jest w rzeczywistości prawdziwe i będzie przeprowadzone”.
Nie bez znaczenia były opinie policji, straży pożarnej, pogotowia ratunkowego i Zarządu Transportu Miejskiego.
W pierwszym zgłoszeniu marsz miał trwać łącznie 16 dni
„Odpowiedzi, jakie zostały udzielone, jednoznacznie świadczą o tym, że organizacja zgromadzenia w przyjętej przez organizatora formule (w pierwszym zgłoszeniu jest to łącznie 16 dni, w późniejszych składanych zawiadomieniach ta liczba odpowiednio maleje), będą miały bardzo negatywny wpływ na funkcjonowanie miasta i działania służb ratunkowych oraz transportu publicznego, doprowadzając do paraliżu komunikacyjnego znacznej części Warszawy, co z kolei spowoduje zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców” – poinformował ratusz.
Napisz komentarz
Komentarze