Zmiany w statucie, które usankcjonowały nagrywanie obrad komisji rady miasta, uchwaliła poprzednia rada na swoim ostatnim posiedzeniu. Wnioskowali o to radni ówczesnego klubu Biała Samorządowa, którzy argumentowali pomysł zwiększeniem jawności stanowienia prawa lokalnego.
„Mieszkańcy maja prawo wstępu na posiedzenia komisji, mogą zabierać na nich głos, jednak bardzo rzadko korzystają z tego uprawnienia, zaś jednym z istotnych powodów jest wyznaczanie terminów tych posiedzeń w godzinach porannych lub południowych” - zwracali uwagę radni klubu Biała Samorządowa.
Drugą przesłanką do poczynienia zmian w statucie miasta były spory o to, co padło, a co nie padło na komisjach. Radni zadawali pytania na sesjach, bo twierdzili, że nie otrzymali odpowiedzi na komisjach, urzędnicy zaprzeczali. Transmisje komisji miały położyć tym przepychankom kres.
Zaproponowane przez BS zmiany w statucie zostały przyjęte przez radę 27 marca ubiegłego roku, głosami ówczesnej opozycji.
Wstydliwi radni
Tymczasem 9 stycznia tego roku komisja statutowa podjęła temat na nowo. Postanowiła rozważyć zasadność transmitowania posiedzeń komisji. Padały argumenty związane z kosztami, ale wskazano też inne. Okazało się, że transmisje komisji mogą blokować radnych w swobodnej dyskusji. - Czasami na komisjach może dochodzić do utarczek, które nie musiałyby oglądać światła dziennego, nawet w emocjach coś się komuś może wypsknąć w trakcie dyskusji – mówił przewodniczący komisji statutowej, Andrzej Czapski.
Zdaniem wiceprezydent Justyny Gorczycy, na komisjach nietransmitowanych radni są byli bardziej aktywni.
- Uczestniczyłam w tych komisjach, jeszcze zanim one były transmitowane. Uważam, że one były bardziej merytoryczne, padało więcej pytań i radni byli bardziej zaangażowani w dyskusję. Na pewno były dużo bardziej efektywne pod względem dyskutowania nad przedmiotem procedowanej uchwały. Skala oglądalności tych komisji jest niewspółmierna do kosztów jakie będą generowały – dowodziła wiceprezydent.
Na potwierdzenie jej słów radny I kadencji, Sebastian Michalczuk poinformował członków komisji, ze obrady ogląda na żywo dwóch obserwatorów, z czego, jak zaznaczył, jednym jest on. Miało to potwierdzać, że transmisje nie cieszą się zainteresowaniem bialczan. Niefortunnie chyba jednak młody radny potwierdził tym „eksperymentem”, że w godzinach obradowania komisji, mieszkańcy maja inne zajęcia pochłaniające ich czas – na co zwracali prawie rok temu uwagę wnioskujący o wprowadzenie transmisji.
Dowód w sprawie
Radny Henryk Grodecki, jako jedyny członek komisji wyraził swój sprzeciw, dla likwidowania transmisji posiedzeń komisji.
- Ja pamiętam kilka takich komisji, gdzie dopytywałem o pewne rzeczy po kilka razy i nie dostawałem odpowiedzi, a potem słyszałem na sesji rady miasta, gdy tam zadawałem rzeczone pytanie, że przecież wszystko było na komisji. No właśnie nie było, ale nikt tego nie mógł zweryfikować, bo ludzie komisji nie widzieli. W takich sytuacjach można sobie sprawdzić, kto się mija z prawda, jeśli jest nagranie z komisji. Stąd ja, choć widzę że jestem odosobniony, byłbym za tym, by komisje były transmitowane – wyrażał opinię.
Takie stanowisko przedstawiciela klubu PiS w komisji zdziwiło natomiast Wojciecha Sosnowskiego, szefa gabinetu prezydenta miasta.
- Z przykrością słucham tej dyskusji, bo zabrakło chyba porozumienia w tej kwestii w klubie Zjednoczonej Prawicy. W tej kwestii przychodził do mnie szef klubu Dariusz Litwiniuk i wnioskował o to razem z radnym Igorem Dzikiewiczem. Sugeruję wspólne stanowisko ustalić – stwierdził Sosnowski.
Radny Grodecki zdania jednak nie zmienił: - Nie uzgadniamy wszystkich naszych poglądów, to jest mój pogląd, będę głosował w swoim imieniu a nie w imieniu klubu i będę głosować za siebie – skwitował.
To jak zachowają się wszyscy radni PiS podczas głosowania nad zmianami w statucie miasta, dopiero przed nami, bo dowiemy się tego na sesji całej rady, gdy temat tam stanie. Natomiast krytycznie do tych zmian nie odnosi się z pewnością tylko Henryk Grodecki. - Moim osobistym zdaniem to ogromy krok wstecz w kwestii jawności – skomentował przymiarki komisji statutowej do likwidacji transmisji komisji radny Marek Dzyr.
Powrót do jaskini
Komisja statutowa zdecydowała głosami 5 do 1, że zaopiniuje pozytywnie pomysł likwidacji transmisji komisji rady miasta Biała Podlaska. Przeciw był, jak zapowiedział, Henryk Grodecki. Krystyna Beń, Andrzej Czapski, Sebastian Michalczuk, i Piotr Gajek (wszyscy z klubu prezydenta miasta) – byli za. Pozytywnie pomysł zaopiniował również radny Adam Chodziński – w tej kadencji radny niezrzeszony.
Sytuację skomentował na swoim autorskim blogu dr Andrzej Halicki, autor wielu petycji dotyczących działalności miasta szczególnie w odniesieniu do spraw ważkich dla mieszkańców, orędownik społeczeństwa obywatelskiego, autor publikacji o stanowieniu prawa miejscowego. Wpis dotyczący obrad na komisji statutowej w temacie transmisji komisji zatytułował: „Koniec transmisji z komisji czyli o powrocie do jaskini”.
- Uważam, że ten pomysł to wstyd dla lokalnej demokracji to krok wstecz w rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, demokracji lokalnej, edukacji obywatelskiej, możliwości sprawowania społecznej kontroli nad władzą – skwitował dr Halicki.
Dochodzi do wniosku, że tym zabiegiem radni dali lokalnej społeczności sygnał, ze nie ma woli rozwoju lokalnej demokracji.
Ns sowim blogu odniósł się wprost do wypowiedzi wiceprezydent Gorczycy, twierdzącej, że transmisje hamują radnych w dyskusji. - Wychodzi na to, że na radnych niekorzystnie działa to, że mieszkańcy ich oglądają. Ale przecież sesje rady miasta też są transmitowane i wówczas to już nie przeszkadza radnym w dyskusji? - docieka logiki w rozumowaniu wiceprezydent dr Halicki, by na koniec swych rozważań tak podsumować obrady komisji statutowej miasta w kwestii transmisji: - Ten pomysł to wstyd dla lokalnej demokracji.
Napisz komentarz
Komentarze