Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 10 lutego 2025 15:52
Reklama
Reklama
Jak przyznaje aspirant sztabowy Waldemar Bałkowiec służenie innym pomocą jako strażak to była jego wielka pasja

Najstarszy strażak w Polsce pożegnał się ze służbą

Aspirant sztabowy Waldemar Bałkowiec, który pełnił funkcję dowódcy jednostki JRG Państwowej Straży Pożarnej w Białej Podlaskiej, po 40 latach pracy odszedł na emeryturę. Prawdopodobnie jest najstarszym stażem strażakiem, który pełnił czynną służbę.
Najstarszy strażak w Polsce pożegnał się ze służbą
Aspirant sztabowy Waldemar Bałkowiec wyjaśnia, że ze służby chciał odejść jeden raz. Jednak, żona zapytała go, co będzie robił. Odpowiedział, że nie wie, wtedy usłyszał od niej, by nie rezygnował

Autor: Anna Chodyka

 

Aspirant sztabowy Waldemar Bałkowiec wyjaśnia, że ze służby chciał odejść jeden raz. Jednak żona zapytała go, co będzie robił. Odpowiedział, że nie wie, wtedy usłyszał od niej, by nie rezygnował.

– Bycie strażakiem, to jest to, co bardzo lubię. To moja pasja. Pomaganie ludziom, to dla mnie wyjątkowe doświadczenie. Za każdym razem, kiedy wyjeżdżałem do akcji, starałem się najlepiej, jak potrafię. Zawsze straż pożarna była na pierwszym miejscu w moim życiu. Podejmowałem dodatkowe prace, ale nie były tak istotne, jak służba – mówi Waldemar Bałkowiec.

Wspomina też pierwsze lata w straży pożarnej. – Kiedy skończyłem służbę w wojsku, wszyscy koledzy krzyczeli „zero mundurów”, ja wchodziłem w drugi mundur. Nie wiedziałem, co mnie czeka. Nigdy się nie bałem zdobywania nowej wiedzy i umiejętności. Straż pożarna 40 lat temu wyglądała zupełnie inaczej. Chodziliśmy w mundurze moro, koszulach i krawatach. W tym jeździło się do akcji, po nałożeniu hełmów. Na samochody zakładaliśmy siatki maskujące, miało nas nie być widać i nie słychać. Nasze działania miały być tajne. Nie wolno było powiedzieć, nawet gdzie się zamawiało obiad – opowiada Waldemar Bałkowiec. Wyjaśnia, że był pierwszym zawodowym strażakiem w Międzyrzecu Podlaskim. – Wcześniej była już zawodowa straż w Radzyniu Podlaskim i Białej Podlaskiej, ale w Międzyrzecu Podlaskim byłem pierwszy – zaznacza.

Trudne akcje

Do akcji wyjeżdżało zazwyczaj dwóch strażaków. Jako dowódca służył przez wiele lat w Międzyrzecu Podlaskim, a kolejno w Białej Podlaskiej. Wówczas wyjeżdżał wyłącznie do dużych akcji.

– Pożar jest szczególnie trudny, gdy giną dzieci. Do dziś pamiętam akcję, w której zginęło czworo dzieci. To było po pół roku służby. Pojechaliśmy we dwóch, ja i kierowca. Z akcji najgorszy jest dla mnie moment, kiedy jest wypadek i na miejsce przyjeżdża rodzina. Moment krzyku najbliższych jest najtrudniejszy – przyznaje.

Dodaje, że każda akcja, z której strażacy wracają w pełnej ekipie, jest wspaniała. Szczególnie cieszy go też to, jak się uda uratować komuś życie. – Jako człowiek, który interesuje się historią, boleśnie odebrałem akcję, kiedy spalił się cały kościół w Dołdze, ale zostały wówczas stacje drogi krzyżowej, to było dla mnie wyjątkowe, bo fragmenty ścian, gdzie wisiały stacje, się zachowały – mówi Waldemar Bałkowiec. Wprowadził też jako dowódca w Międzyrzecu Podlaskim „złotą godzinę”. Od godz. 9.00 do godz. 10.00 strażacy uczyli się. – Strażacy podnoszą swoje kwalifikacje, uczestniczą w kursach, chociaż nie muszą. Jestem z nich dumny – zaznacza. Uważa, że należy być przede wszystkim sobą, nie jest ważne, żeby wszyscy postępowali tak samo. – Każdy trochę się różni, ale to właśnie buduje jakość danego zespołu – wskazuje. Jego zdaniem, im strażak jest lepiej wyszkolony, tym mniej potrzebuje odwagi w działaniu. – Jeżeli czynności jak wchodzenie po drabinie, ratownictwo medyczne, są powtarzane, działamy z wiedzą. Niewiele jest wtedy momentów, w których potrzebujemy odwagi – wyjaśnia. Wskazuje też jak poznać strażaka. – Jeżeli pali się dom lub zdarzył się wypadek, to strażak nie ucieka, tylko idzie pomagać, w przeciwieństwie do tych, którzy uciekają z tego miejsca. Strażacy postępują inaczej niż większość – mówi Waldemar Bałkowiec.

Nie ukrywa, że gdyby ponownie miał wybrać, wybrałby bycie strażakiem. – Każdego dnia dostawałem trudne zadania, niemal nie do wykonania. Pokazałem, że dałem radę, że umiem się odnaleźć w nowym zespole. Mam to szczęście, że mam gdzie wracać, bo mam żonę i dzieci – podkreśla. Jak wskazuje, do każdej akcji podchodził profesjonalnie i nie trzeba było po bialskich strażakach niczego poprawiać. – Mam też ogromną satysfakcję z tego, jak służyłem i mogłem pomóc wielu osobom, poprzez pracę w straży pożarnej. Każda akcja była inna, ale z każdej trzeba wyjechać z satysfakcją, że się pomogło na ile to było możliwe. Cieszę się, że kończę pracę jako dowódca największej jednostki w powiecie bialskim – podsumowuje Waldemar Bałkowiec.

Oddany związkowiec, mąż i ojciec

Wszystkim, którzy zasłużyli się dla związku podlaskiego przyznawane są medale. Do tej pory było ich rozdanych piętnaście. - Myślę, że odejście na emeryturę to okazja, żeby uhonorować Waldemara Bałkowca tym medalem. W związku był trzydzieści lat, był zaangażowany w jego działalność – mówi aspirant sztabowy Leszek Kostrow z podlaskiego zarządu wojewódzkiego Związku Zawodowego Strażaków Florian.

– Z Waldemarem Bałkowcem znamy się bardzo długo. Zawsze prezentował nieprzejednane stanowisko ze stroną służbową. Zawsze był po stronie pracowników, członków ZZS Florian. Był zawsze głosem załóg, wszędzie tam, gdzie pełnił funkcję przewodniczącego związku – przekazuje Dariusz Łazarczyk wiceprzewodniczący zarządu krajowego Związku Zawodowego Strażaków Florian.

Waldemar Bałkowiec był przewodniczącym zarządu wojewódzkiego Związku Zawodowego Strażaków Florian. – Znamy się od 1997 r., wówczas byłem wiceprzewodniczącym zarządu krajowego, a potem przewodniczącym, więc kontakty były ściślejsze, jeśli chodzi o współpracę. Nasza działalność była owocna, a kontakty utrzymujemy do dziś. By być związkowcem, trzeba być konsekwentnym w działaniu i taki był właśnie Waldek. Potrafił walczyć o ludzi i postępował zgodnie z literą prawa – wskazuje Wiesław Puchalski były przewodniczący zarządu krajowego ZZS Florian.

Zdzisława Bałkowiec, żona Waldemara Bałkowca przyznaje, że jej mąż wiele poświęcił dla służby w straży, odczuła to też cała rodzina.

– Mąż w straży był macho, natomiast w domu był ciepły i wrażliwy dla mnie i dzieci. Często spędzaliśmy Wigilię czy święta wielkanocne bez Waldka, to było nie tylko dla niego, ale też dla nas trudne. Kiedy jeździł na szkolenia, wszystko było na mojej głowie, z kolei, kiedy wyjeżdżał do akcji przeżywałam stres i niepokój, bo martwiłam się o męża – wspomina Zdzisława Bałkowiec.

Przyznaje, że kiedy słyszała strażacką syrenę, zastanawiała się, czy mężowi nic się nie stanie. – Dosyć często nie było go w domu, na święta był raz na trzy lata. Jako żona musiałam być dla niego ostoją, bo trzeba go było wysłuchać, pocieszyć, podtrzymać na duchu, czasami coś wytłumaczyć. Teraz cieszę się, że będziemy spędzać razem więcej czasu, ale szanuję to, że mąż ma też pasje, które chce realizować m.in. działa w klubie genealogicznym, jest też jeszcze w ZZS Florian. Nasz wspólny plan to wyjazd na koncert do Krakowa – przekazuje Zdzisława Bałkowiec.

Martyna Kotulska, córka Waldemara Bałkowca wskazuje, że praca strażaka jest bardzo inspirująca. - Obecnie sama pracuję na rzecz państwa. Praca taty była dla mnie zawsze ważna, wiedziałam, że musi służyć państwu, narodowi. Dlatego też zaczęłam pracę na rzecz innych, bo tato zawsze był dla mnie wzorem do naśladowania. Wskazywał odpowiednią drogę. Mieliśmy rozmowy o tym, że trzeba wykazywać się odwagą, z rodzeństwem lubiliśmy wysłuchiwać jego historii, które opowiadał po akcjach. To było dla nas pasjonujące, uczył nas też życiowego spokoju, tego, że powinniśmy podchodzić z dystansem do wielu spraw, na chłodno. Nigdy nie mieliśmy do taty żalu, że musi jechać na akcję, doceniliśmy każdą chwilę spędzoną razem. Jest ciepłym, wspierającym, kochanym tatą – mówi Martyna Kotulska.

Waldemar Bałkowiec był nie tylko oddanym strażakiem, ale też jest ciepłym i wrażliwym mężem i ojcem oraz dziadkiem
fot. Anna Chodyka

CZYTAJ TEŻ:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama