Epidemia opanowała policjantów w całym kraju. Zaczęło się już przed 1 listopada, gdy to pojawiły się sygnały, że jest problem z zabezpieczeniem dojazdów do cmentarzy, bo w całym kraju zamiast policjantów do komend spływają ich zwolnienia lekarskie. Ubiegły tydzień to apogeum. Już niemal każda komenda odnotowywała znaczne braki kadrowe.
W środę radzyńska komenda miała już L4 od 54 procent funkcjonariuszy. – Sytuacja jest dynamiczna, ponieważ jest określony czas, w którym zwolnienie lekarskie powinno do komendy dotrzeć. Dlatego nie jesteśmy w stanie określić, ilu policjantów w danym dniu zgłosi nam niedyspozycję – przyznawał Piotr Mucha, rzecznik prasowy KPP w Radzyniu Podlaskim. – Staramy się zachować ciągłość służby. Jak to się mów, wszystkie ręce na pokład.
Problemy kadrowe pojawiły się we wszystkich pionach: prewencji, ruchu drogowym, wydziale kryminalnym. W pierwszym rzędzie policjanci w Radzyniu dbali o to, by nie zabrakło ich na patrolach i interwencjach, czyli w terenie. Trudności personalnych nie kryła też w rozmowie z nami rzecznik Barbara Salczyńska-Pyrchla z KMP w Białej Podlaskiej, tu na zwolnieniach w połowie tamtego tygodnia było ponad 35 procent policjantów zatrudnionych na terenie powiatu bialskiego.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 46
Napisz komentarz
Komentarze