Przypomnijmy, że do tragedii doszło w nocy z 16 na 17 lipca, dwa dni przed terminem rozpoczęcia procesu Dariusza W. o znęcanie się nad żoną. Ze wstępnych oględzin wynikało, że zmarła miała rozcięcie skóry na prawym uchu, zasinienie lewej powieki i cztery owalne zasinienia podbródka. Po badaniach w Zakładzie Medycyny Sądowej w Lublinie wyszło na jaw, że bezpośrednią przyczyną jej śmierci było uduszenie. Dariusz W. został aresztowany. W chwili śmierci pokrzywdzona była nietrzeźwa. Biegli wykluczyli jednak, by zgon spowodowało zatrucie alkoholem lub zespół jego nagłego odstawienia.
W prokuraturze Dariusz W. przyznał, że żonę dusił, ale tylko przez chwilę. Do zabójstwa się nie przyznał. Twierdził też, że obrażenia jej żuchwy mógł spowodować ratownik medyczny. We wrześniu 2017 r. prokuratura zasięgnęła opinii psychologiczno-psychiatrycznej. Specjaliści orzekli, że mężczyzna jest poczytalny i może odpowiadać za swoje czyny. Na pytanie, czy kiedyś uderzył żonę odpowiedział, że może "ze dwa razy po pysku zarobiła, ale to było dawno". Zarzut zabójstwa został jeszcze uzupełniony o znęcanie się nad Danutą w okresie od 28 stycznia 2017 r. do 17 lipca 2017 r.
Napisz komentarz
Komentarze