Ta wyjątkowa tradycja nie występuje w innych częściach kraju, ani za granicą. Liczy sobie z pewnością ponad sto lat, choć nikt dokładnie nie wie kiedy i od czego się zaczęła. Mimo to cieszy się dużym zainteresowaniem. By spotkać nietypowe postacie, charakterystyczne dla małej miejscowości nad Bugiem, niektórzy przejeżdżają setki kilometrów. W tym specjaliści od etnografii, jak Robert Garstka z Instytutu Kultury w Katowicach oraz Marian Sus dyrektor MGOK z Ożarowa. Konkurs na najciekawsze przebranie przyciągnął wielbicieli dawnych tradycji w różnym wieku, choć to dzieci najczęściej były zaczepiane przez osobliwych przebierańców. Jak wyjaśnia wójt Arkadiusz Misztal, strój Brodacza ma głębsze znaczenie. Broda jest symbolem doświadczenia i mądrości, a kożuch witalności i życia. To połączenie oznacza przejście ze starego do nowego roku. W tym roku rywalizowało ze sobą dziesięć osób. Ich stroje oceniała komisja, w której skład wchodzili: Małgorzata Siedlec – miłośniczka tradycji i obrzędów Podlasia z Białej Podlaskiej, Mariusz Komorowski – artysta malarz z Włodawy, Radosław Zagajski – wielokrotny uczestnik konkursu Brodacza Roku.
Po naradzie postanowiono nagrodzić Arnolda Sołoduszkiewicza, który zajął I miejsce i zdobył tytuł Brodacza Roku 2018, II nagrodę otrzymał Dominik Hasiuk, a III miejsce przypadło dla Michała Sołoduszkiewicza. Przyznano również trzy wyróżnienia, trafiły one do: Damiana Zagajskiego, Tomasza Buraczyńskiego i Macieja Dylewskiego. Nagrody wręczyli wójt Arkadiusz Misztal oraz Bolesław Szulej dyrektor GOK-u, pełniący też funkcję prezesa Stowarzyszenia Rozwoju Gminy. Fundatorami nagród byli wójt gminy, Gminny Ośrodek Kultury, Stowarzyszenie Rozwoju Gminy Sławatycze oraz Fundacja PZU w ramach realizacji projektu pt."Patriotyzm i nadbużańska kultura na 100-lecie niepodległości". Organizatorem imprezy był GOK w Sławatyczach. – Konkurs robiony jest po to, by utrzymać tradycyjny strój Brodacza, chodzi o to by nie był unowocześniany. Wręczając nagrody staramy się docenić pracę włożoną w zrobienie przebrania, jednak nie ukrywam, że są one symboliczne – zaznacza Arkadiusz Misztal.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze Słowa Podlasia, nr 1
Napisz komentarz
Komentarze