Swojego volkswagena passata pan Zygmunt sprzedał dwa lata temu. Spełnił przy tym wszelkie formalności dotyczące zbycia pojazdu. Dlatego zdziwiło go, gdy w październiku ubiegłego roku otrzymał wezwanie do zapłacenia mandatu wystawionego przez niemiecką policję.
– Kiedy sprzedałem samochód, zgłosiłem to w wydziale komunikacji Urzędu Miasta. Myślałem, że wszystko jest w porządku, do czasu aż nie otrzymałem mandatu. Do pisma dołączone było zdjęcie zrobione przez fotoradar, na którym widać, że nie ja siedzę za kierownicą. Ale to nie ma znaczenia, bo w bazie nadal figuruję jako właściciel samochodu – opowiada pan Zygmunt.
Po tym, jak otrzymał mandat, odesłał tamtejszej policji formularz z wyjaśnieniem, dlaczego mandatu nie będzie płacił. – Myślałem, że to załatwi sprawę, ale we wrześniu przyszedł kolejny mandat. Wtedy zacząłem się już martwić. Co jeśli tych mandatów jest więcej i pewnego dnia przyjdzie do mnie komornik? Nie będę płacił za czyjeś błędy – oburza się bialczanin.
Zgłosił sprzedaż
Mężczyzna ponownie skontaktował się z wydziałem komunikacji w bialskim magistracie. Okazało się, że całe zamieszanie wynika z błędu nowego nabywcy samochodu. – Problem w sprawie sprowadza się do tego, że nabywca pojazdu nie dopełnił obowiązku jego przerejestrowania, który wynika z ustawy o ruchu drogowym. Przepis nakłada obowiązek przerejestrowania pojazdu, lecz nie istnieją w polskim systemie prawnym akty wykonawcze stanowiące o ewentualnych sankcjach za niedopełnienie tego obowiązku – wyjaśnia Magdalena Szeller z wydziału dróg i komunikacji Urzędu Miasta.
Potwierdza, że zarówno w działaniach pana Marciniuka, jak i urzędu nie stwierdzono uchybień: – 2 stycznia 2015 roku bialczanin zawiadomił magistrat o sprzedaży auta, załączając dokument sprzedaży z 31 grudnia 2014 roku. Informacja taka została wprowadzono do systemu informatycznego. Mieszkaniec dopełnił wszelkich administracyjnych formalności – w ciągu 30 dni od sprzedaży zgłosił we właściwym urzędzie ten fakt. Urząd Miasta wszelkie formalności wykonał z należytą starannością.
Błąd w systemie?
Informacji na temat, gdzie pan Marciniuk mógłby się odwołać, szukaliśmy w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji, które zarządza systemem Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, w którym to bialczanin nadal figuruje jako właściciel auta. Tam również jasnej podpowiedzi nie uzyskaliśmy.
"Zgodnie z ustawą Prawo o Ruchu Drogowym właściciel pojazdu zarejestrowanego jest obowiązany zawiadomić (w terminie nieprzekraczającym 30 dni) starostę o nabyciu lub zbyciu pojazdu oraz zmianie stanu faktycznego wymagającej zmiany danych zamieszczonych w dowodzie rejestracyjnym" – czytamy w informacji przesłanej przez Biuro Prasowe Ministerstwa Cyfryzacji i Administracji.
Luka w prawie
Obowiązek taki dotyczy zarówno zbywcy, jak i nabywcy pojazdu. Problem w tym, że ustawodawca nie przewidział żadnych sankcji karnych, jeśli strona nie wywiąże się z tych zobowiązań. To oznacza, że formalnie nie ma środków, które zmusiłyby nowego właściciela do przerejestrowania auta. To również związuje ręce urzędnikom i wymiarowi sprawiedliwości w celu ukarania takiej osoby.
O wyraźnej luce w prawie w tym zakresie mówią również adwokaci. – Jedynym wyjściem w takim przypadku jest powiadomienie ubezpieczyciela o tym, że takie mandaty otrzymujemy. Drugą drogą jest wydział komunikacji właściwego urzędu – tłumaczy Przemysław Bałut z Kancelarii Prawnej Bałut w Białej Podlaskiej.
Monika Pawluk
Na zdjęciach (u dołu) z niemieckiego fotoradaru ewidentnie widać, że za kierownica zasiada ktoś inny, ale dopóki w bazie pan Marciniuk będzie figurował jako właściciel, to on będzie się tłumaczył z przewinień drogowych
Więcej na na ten temat w elektronicznym wydaniu "Słowa" (nr 45)
Napisz komentarz
Komentarze